niedziela, 16 listopada 2008

Największe zagrożenie USA - dług publiczny

Polecam obszerny fragment filmu IOUSA o (jak w tytule) długu publicznym USA. To przestroga nie tylko dla Amerykanów, ale również dla mieszkańców innych zadłużających się w nieskończoność krajów..

Może oficjalny Trailer filmu:


I 30-minutowe streszczenie całego filmu:


I popatrzcie na cyferki...

Apostazja w Polsce oczami niemieckiej telewizji


"Apostazja jest trojakim świadomym, dobrowolnym i całkowitym odstępstwem:

1 - od wiary (a fide) (...) [dla zainteresowanych - herezja to odstępstwo od pewnych zasad czy prawd];
2 - od kapłaństwa (ab ordine) po wyższych święceniach, czyli porzuca się stan kapłański i prowadzi życie w duchu świeckim;
3 - od zakonu (a religione) zakonnik, który po wieczystych ślubach opuszcza zakon. W tych dwóch ostatnich przypadkach, popada się w kościelną ekskomunikę.

W pierwszym przypadku, odstępstwo od wiary było uważane za najcięższe przestępstwo kościelne, a od IV wieku było także przestępstwem w myśl prawa państwowego.

Apostaci byli surowo karani przez Kościół (degradacja i ekskomunika), a także przez władze państwowe (pozbawienie własności, zesłanie, a nawet kara śmierci, przewidziana w Kodeksie Justyniana. (I.7), co stosowano jeszcze w średniowieczu. Z czasem apostazja straciła charakter przestępstwa państwowego i stała się wyłącznie przestępstwem kościelnym."

Więcej o apostazji - historii, zasadach itd. na apostazja.pl.

sobota, 1 listopada 2008

Przeziębienie czy grypa

"Wiele osób ma problem z rozróżnieniem grypy czy przeziębienia; część nawet stosuje je zamiennie. Tymczasem to dwie różne choroby. Z definicji - przeziębienie to ostre, zwykle bezgorączkowe wirusowe zakażenie górnych dróg oddechowych z katarem, kaszlem i bólem gardła, zwykle o samoograniczającym się przebiegu.

Grypa to wirusowe zakażenie układu oddechowego przebiegające z gorączką, katarem, kaszlem, bólem głowy i osłabieniem. Niby to samo, ale nie do końca.

Przeziębienie rozwija się stopniowo i dość szybko mija. Grypa atakuje nagle, jej objawy (np. ból gardła, mięśni, osłabienie, złe samopoczucie) są znacznie silniejsze. W przypadku grypy znacznie większe jest też ryzyko groźnych powikłań: zapalenia płuc, opon mózgowo-rdzeniowych czy mięśnia sercowego.

Grypą zakażamy się drogą kropelkową, będąc w bliskim kontakcie z chorym. Natomiast przeziębienie najczęściej "łapiemy", stykając się z wydzieliną dróg oddechowych chorego, z jego skórą czy przedmiotami, których dotykał.

Jak unikać przeziębienia?

- Nie przegrzewaj pomieszczeń.
- Ubieraj się rozsądnie: nie przegrzewaj się, ale też nie wychodź z domu zbyt lekko ubrany - pamiętaj, że przegrzanie, tak samo jak przemarznięcie, może sprzyjać przeziębieniu.
- Nie dotykaj swojej twarzy, gdy w pobliżu jest ktoś zaziębiony.
- W sezonie infekcyjnym unikaj dużych skupisk ludzi, aby zmniejszyć ryzyko zakażenia się.
- Często myj ręce - dowiedziono, że zmniejsza to częstość infekcji.

Jak walczyć z przeziębieniem i grypą?

Prawie każda rodzina ma swoje własne domowe sposoby na walkę z przeziębieniem: wygrzać się w łóżku, odpoczywać, pić dużo płynów (niezawodne mleko z miodem), zażywać witaminę C czy jeść dużo czosnku i cebuli. I nie są to złe metody. Jeżeli jednak przeziębienie nie ustępuje przez kilka dni, powinniśmy udać się do lekarza.

W przypadku grypy również powinniśmy się udać do lekarza - powie nam, co robić, np. że trzeba zażyć któryś z dostępnych na receptę środków przeciwwirusowych hamujących namnażanie się wirusa. Na pewno lekarza powinniśmy wezwać, jeżeli pojawiają się:
- bardzo silny ból głowy w okolicy zatok,
- bardzo męczący napadowy kaszel,
- trudności w przygięciu brody do klatki piersiowej,
- ból gardła utrudniający połykanie,
- wymioty."

Źródło: gazetawyborcza.pl.
Zdjęcia z: www.irish-shamrock.blogspot.com i www.chocoffe.com.

wtorek, 28 października 2008

Ciekawostki o złocie

"Podstawową jednostką w handlu metalami szlachetnymi jest uncja trojańska, czyli 31,1035 grama. Trojańska nie od Troi, ale francuskiego miasta Troyes, gdzie handlowano złotem.

1. Prawie każda drobina złota, jaka istnieje na świecie, powstała podczas wybuchu gwiazd supernowych. Prawie, bo marzenia alchemików o przemianie ołowiu w złoto spełnił Związek Radziecki. W jego reaktorach atomowych przeprowadzano udane eksperymenty polegające na przemianie jednego pierwiastka w inny. Udało się, ale koszt takiej operacji czyni ją kompletnie nieopłacalną – nawet przy dzisiejszych cenach złota.

2. Złoto jest niemal niezniszczalne – niemal, bo rozpuścić je można w wodzie królewskiej, czyli mieszaninie stężonego kwasu solnego i azotowego w proporcji 3:1. Ponieważ jednak niewielu jest maniaków zajmujących się psuciem tego metalu, ponad 85 procent wydobytego kiedykolwiek złota nadal pozostaje w obiegu. Reszta albo została zakopana, albo zatopiona, albo starła się na nieodzyskiwalny pył.

3. Choć, prawdę mówiąc, nie wydobyliśmy tego złota za wiele. Szacuje się, że od początku istnienia ludzkości wykopano, wymyto i podniesiono 150 tysięcy ton złota. Mimo że brzmi to nieźle, trzeba pamiętać, że złoto jest bardzo ciężkie – jeden jego litr waży 19,3 kilograma. Tak więc całe złoto, jakie kiedykolwiek ktokolwiek widział, można by zamknąć w kuli o średnicy 27 metrów.

4. Ale wszystko to marność i drobina. Największe zasoby złota na Ziemi znajdują się w oceanach – ocenia się, że w morskiej wodzie i osadach marnuje się 10 miliardów ton tego cennego kruszcu. Według dzisiejszych cen wychodzi jakieś 260 biliardów (260 000 000 000 000 000) dolarów. Sporo. Tyle że gdy coś jest dostępniejsze, jest też tańsze.

5. No, ale co tam Ziemia. Sonda NEAR, która badała asteroidę Eros – niekształtny ogryzek skały mający ledwie 34 kilometry długości i 11 średnicy – odkryła, że znajduje się na niej więcej złota, niż kiedykolwiek zdołaliśmy wydobyć. Kosmo- i oceanozapaleńców uspokajamy: wydobycie tej masy skarbów jest nieopłacalne. Przynajmniej na razie.

6. Najsłynniejsza gorączka złota, która trwała w XIX wieku w USA, zaczęła się od odkrycia dokonanego w Karolinie Północnej przez Conrada Reeda, syna Johna. Znalazł on kawał ciężkiej skały, którą jego ojciec przez trzy lata wykorzystywał do podpierania zamykających się drzwi. Pewnego dnia jubiler rozpoznał ją jako ośmiokilogramowy samorodek złota. John Reed sprzedał mu wartą 3,6 tysiąca ówczesnych dolarów bryłę za 3,5 dolara. Dziś byłaby warta ponad 200 tysięcy dolarów.

7. Złoto jest niezwykle kowalne. Z jednego grama można uzyskać płat o powierzchni metra kwadratowego. Złoto można też rozwałkować tak, że staje się przezroczyste – przeświecające przez nie światło ma kolor zielonkawoniebieski, bo metal silnie odbija kolor czerwony i żółty, przepuszczając pozostałe barwy.

8. Cena złota na światowych rynkach ustalana jest podczas London Gold Fixing, specjalnej konferencji telefonicznej odbywającej się codziennie o 10.30 i 15 czasu londyńskiego. Uzgadnia ją pięć największych instytucji handlujących kruszcem. Obecnie są to: ScotiaMocatta, Barclays Capital, Deutsche Bank, HSBC i Société Générale. Pierwszy London Gold Fixing odbył się 12 września 1919 roku.

9. Gdy Hiszpanie wylądowali w Peru w 1532 roku i uwięzili inkaskiego władcę Atahuallpę, w zamian za darowanie życia obiecał on wypełnić raz złotem i dwa razy srebrem pokój mający około siedmiu na pięć metrów do wysokości dwóch i pół metra. Obietnicę spełnił, ale i tak zginął uduszony garotą. Uniknął spalenia na stosie, bo w ostatniej chwili zdecydował się na chrzest.

10. Monety bulionowe to nie nowa promocja zup „Jak u mamy”, ale specjalne monety z metali szlachetnych (złota, platyny, srebra) bite po to, by gromadzić je jako lokatę kapitału. Nie mają zwykle wybitej wartości, lecz zawartość kruszcu. Polska bije monetę Orzeł Bielik, Wielka Brytania – suwereny, Kanada – Liść Klonowy."

Źródło: Przekrój.pl.
Zdjęcia z: www.katalogmonet.pl i www.goldprice.org.

niedziela, 26 października 2008

ZUS - przymusowe okradanie

"Od wielu lat ZUS przekonuje obywateli, że jest całkowicie niezbędny do tego, aby zapewnić godziwe życie na starość. Jakby tego było mało, murem za nim, lub za samą jego ideą, stoją praktycznie wszystkie środowiska polityczne. W końcu nie można dopuścić do tego, żeby obywatele posiadali swoje pieniądze i spokojnie oszczędzali na swoją emeryturę. Zamiast tego muszą zostać przymuszeni aparatem państwowym do tego, aby odkładać część swoich zarobków na państwową instytucję, która będzie w założeniu gospodarnie zarządzać ich majątkiem."

Poczytaj więcej lub posłuchaj.

Źródło: Instytut Misesa.

Maria Cunitia - zapomniany naukowiec

"Urodzona w 1610 roku w Świdnicy Maria Cunitia (zwana także Kunic) była cudownym dzieckiem, które nie bawiło się lalkami, za to pod koniec piątego roku życia umiało biegle czytać i pisać. U rodziców wyprosiła, by pozwolono jej przysłuchiwać się lekcjom, które pobierał w domu starszy brat. Miała 13 lat, gdy wydano ją za mąż, dwa lata później owdowiała. Władała greką, łaciną, hebrajskim, włoskim, francuskim, polskim i niemieckim. Grała na lutni, śpiewała, malowała, zgłębiała medycynę, ale najbliższe były jej nauki ścisłe. Ojciec, miejski lekarz, choć nie posłał córki do szkół, zapewnił jej doskonale wyposażoną bibliotekę i dobrych nauczycieli. Jednym z nich był młody matematyk Elias von Löwen. To on zainteresował nastoletnią wdowę astronomią i wyperswadował astrologię, ku której się skłaniała (na tyle skutecznie, że później odmówiła Janowi Kazimierzowi, kiedy ten poprosił ją o horoskop).

Z dachu świdnickiej kamienicy Pod Złotym Chłopkiem wspólnie obserwowali Wenus i Jupitera; wkrótce zostali małżeństwem. Z powodu nasilających się prześladowań religijnych podczas wojny trzydziestoletniej Maria i Elias, oboje protestanci, opuszczają Świdnicę i uciekają do Polski, do majątku cysterskiego w Łubnicach (Wielkopolska). Tam Maria koresponduje m.in. z Janem Heweliuszem i z francuskim astronomem Ismaëlem Boulliau oraz pisze dzieło życia "Urania propitia" (Urania Łaskawa, czyli astronomia uczyniona zrozumiałą).

Zaraz po publikacji, która przyniosła jej europejską sławę, okrzyknięto ją śląską Ateną i najwybitniejszą kobietą naukowcem od czasów starożytnej matematyczki Hypatii

"Urania" to tablice astronomiczne, w których Maria poprawiła i znacznie uprościła metody obliczania położenia planet, jakie wcześniej proponował Johannes Kepler w swoich tzw. tablicach rudolfińskich. Od tego czasu astronomii keplerowskiej zaczęto uczyć nie tyle z dzieł Keplera, ile właśnie z pracy Marii.

- Jako pierwsza powiedziała też, jak obliczać fazy Wenus - dodaje dr Preś. - Jej nowatorstwo polega także na tym, że napisała swoje dzieło nie tylko po łacinie, ale również po niemiecku. Stworzyła w ten sposób podwaliny naukowego słownictwa w tym języku i przyczyniła się do rozpowszechnienia wiedzy o prawach ruchu planet.

Maria jeszcze do końca XIX wieku figurowała w encyklopediach wśród tych, którzy wnieśli istotny wkład w rozwój nauki.

Potem, nie wiadomo dlaczego, odeszła w zapomnienie."

Źródło: gazeta.pl.
Zdjęcie z www.uflib.ufl.edu.

poniedziałek, 6 października 2008

Włochata żaba, która łamie własne kości

"Żaba włochata (Trichobatrachus robustus) łamie własne palce, by powstały pazury, które przebiją powłoki skórne poduszek palców. (...) Płaz zachowuje się w ten dziwaczny sposób, gdy czuje się zagrożony. (...)

Pazury żaby włochatej występują tylko w tylnych kończynach. W stanie spoczynku są osadzone w zbitkach tkanki łącznej. Pomiędzy kością palca a ostrym czubkiem pazura tworzy się kolagenowy most. Drugi koniec pazura jest podłączony do mięśnia. Gdy zwierzę czuje się zagrożone, kurczy mięśnie, co wypycha pazury na zewnątrz. Ostry czubek odłamuje się od końcówki kości i przebija poduszki palców. W rezultacie powstaje coś, co przypomina wysuwane pazury kotów, ale to tylko powierzchowne podobieństwo. Brakuje np. zewnętrznej warstwy z keratyny. Mamy do czynienia wyłącznie z kością."

"David Blackburn [naukowiec z Muzeum Zoologii Porównawczej Uniwersytetu Harvarda] badał tylko nieżywe egzemplarze, dlatego nie wie, co się dzieje, gdy pazury się chowają, jeśli w ogóle się chowają. Ponieważ nie ma mięśnia, który odpowiadałby za wycofywanie pazurów, członkowie zespołu sądzą, że szpony samoczynnie cofają się do poduszki, gdy rozluźniają się mięśnie, które wypchnęły je przez skórę."

"Samce żaby, które osiągają długość 11 cm, wytwarzają w okresie rozrodu przypominające włosy długie wypustki skórne. Dzięki nim podczas opieki nad potomstwem mogą pobierać z otoczenia więcej tlenu.

W Kamerunie Trichobatrachus robustus są pieczone i zjadane. Myśliwi zaczajają się na nie z włóczniami i maczetami. Tylko tak udaje im się uniknąć kontaktu z pazurami."

Więcej na Kopalnia Wiedzy.
Stamtąd też jedno ze zdjęć, drugie z kwc.org.

środa, 1 października 2008

Krwawienie bez ran

Kolejny przykład tego, iż wszystkie niby "nadprzyrodzone", "cudowne" zjawiska to, jeśli nie oszustwo, indywidualna lub zbiorowa psychoza, to zjawisko naturalne.

"Trzynastoletnia Twinkle Dwivedi z Uttar Pradesh w Indiach cierpi na schorzenie, z którym lekarze nie potrafią sobie, przynajmniej na razie, poradzić. Krwawi z oczu, nosa, linii włosów, szyi czy podeszw stóp, mimo że nie ma na nich śladu rany czy nawet zadrapania.
Z powodu utraty krwi musiała już przejść kilka transfuzji. Jej poranki nie należą do przyjemności, ponieważ zdarza jej się budzić w zakrwawionej pościeli. Niektórzy krajanie dziewczynki sądzą, że jest opętana. Na razie nie pomogła jej ani współczesna medycyna, ani egzorcyści reprezentujący różne wyznania, m.in. sufizm (mistyczny nurt islamu) czy prawosławie.
Matka Twinkle, Nandani Diwedi, zaznacza, że rodzina nie jest przesądna, ale desperacko poszukuje pomocy. Po raz pierwszy krwawienie pojawiło się w lipcu zeszłego roku. Ponieważ krew wydobywała się z ust, lekarz pierwszego kontaktu postawił oczywistą, wg niego, diagnozę: wrzód. Potem dziwne ataki powtarzały się od 5 do 20 razy dziennie, a posoka wyciekała także ze stóp, co zdecydowanie wykluczyło podejrzenia medyka. Inne dzieci zaczęły się bać lub brzydzić dziewczynki. Wyrzucono ją ze szkoły, a do następnej nie przyjęto, więc od jakiegoś czasu uczy się w domu. Rzadko widzi rówieśników i jest bardzo przygnębiona.
Lekarze z All India Institute of Medical Sciences w Delhi uważają, że 13-latka zapadła na rzadką chorobę krzepnięcia, której nie umieją leczyć: chorobę płytek typu 2.

Charakteryzuje się ona bardzo małą liczbą płytek we krwi (jest więc rodzajem trombocytopenii). Krew nastolatki ma barwę bladego czerwonego wina. Brytyjski hematolog, dr Drew Provan z Barts Hospital w Londynie, skłania się jednak ku innej jednostce nozologicznej, chorobie von Willebranda typu 2. (łac. morbus von Willebrandi), a z nią można sobie poradzić. Anglik zaleca wizytę u specjalisty ds. aktywności koagulacyjnej czynników krzepnięcia. Uważa też, że przypadłość nastolatki nie jest skutkiem zbyt małej liczby trombocytów, ale niedoboru czynnika von Willebranda (vWF). Odpowiada on za przyleganie płytek do kolagenu w miejscu, gdzie doszło do uszkodzenia ściany naczynia.
Podczas wizyt medycy otwarcie przyznawali, że pierwszy raz stykają się z taką przypadłością, niektórzy doszukiwali się prób oszustwa.
Rodzina pacjentki jest zbyt biedna, by pozwolić sobie na kosztowne leczenie. Wszyscy obawiają się, że Twinkle starci pewnego dnia za dużo krwi i nie uda się jej odratować. Dziewczyna opowiada, że gdy krwawi z głowy, staje się ona ciężka. Uskarża się też na bolesność oczu, których nie może obmyć bezpośrednio po ustaniu krwawienia."

Źródło: Telegraph za Kopalnia Wiedzy.
Zdjęcie również z Kopalnia wiedzy.

czwartek, 25 września 2008

Przykłady naruszania godności człowieka w Polsce

W znacznej części są to także przykłady masowego łamania praw obywatelskich w Polsce.

1. Zmuszanie do urodzenia dziecka wbrew woli kobiety.

2. Brak prawa ojca do wyrzeczenia się praw i obowiązków wobec dziecka przed i po jego urodzeniu, co najmniej takiego i w takim zakresie, jaki przysługuje matce dziecka. Wynika to z Konstytucji, mówiącego o równości płci. Czy matka oddająca dziecko po urodzeniu dalej obciążona jest obowiązkiem alimentacyjnym, skoro może to zrobić anonimowo? Takie samo prawo, musi na podstawie Konstytucji RP przysługiwać ojcu dziecka. Ponieważ kobieta może zataić istnienie dziecka, zatajenie to nie powinno uniemożliwić ojcu praw do zrzeczenia się dziecka w momencie, kiedy się o nim dowie.

3. Brak równości wobec prawa przez istnienie immunitetów, co jest kompletnie nieuzasadnionym różnicowaniem ludzi.

4. Zmuszanie do ujawniania własnych dochodów.

5. Nakładanie opłat i podatków w zależności od dochodów.

6. Uniemożliwianie przeprowadzenia transakcji handlowej między obywatelami, bez wymuszania od niej jakichkolwiek dodatkowych opłat.

7. Jakiekolwiek utrudnianie importu towarów przez obciążanie tych towarów obowiązkowymi opłatami.

8. Automatyczne nadawanie obywatelstwa.

9. Zmuszanie do nieodpłatnych świadczeń, takich jak praca przymusowa, służba wojskowa.

10. Brak prawa do odszkodowania, za poniesione szkody wojenne.

11. Wynikający z Konstytucji RP obowiązek wierności państwu niezależnie od polityki jaką ono prowadzi.

12. Wynikający z Konstytucji RP obowiązek płacenia podatków, mimo nieistnienia ich górnej ustawowej granicy, braku równości obciążenia nimi obywateli i niezależnie od celu na jaki są przeznaczane.

13. Obowiązek dochowania tajemnicy państwowej niezależnie od jej moralnej oceny i szkód jakie może to wyrządzić.

14. Utrzymywanie przez państwo struktur i stanowisk o charakterze tajnym, które nie podlegają normalnemu prawu. /Tajne służby, szpiedzy/

15. Wywłaszczenie przymusowe w jakiejkolwiek formie.

16. Brak możliwości dokonania darowizny bez ponoszenia od niej wymuszonych opłat.

17. Brak możliwości przeprowadzania zbiórek publicznych bez zezwolenia i wymuszonej biurokracji.

18. Ustawowe prawa pierwokupu dotyczące prywatnej własności takie jak ma np. ANR w stosunku do gruntów rolnych.

19. Brak możliwości budowania i naprawiania budynku bez zezwolenia na własnym terenie w dużo bardziej liberalnych granicach niż ma to miejsce obecnie.

20. Brak prawa właściciela do dysponowania przedmiotami uznanymi za zabytkowe.

21. Brak prawa do dysponowania niektórymi roślinami, mimo że są jego prywatna własnością.

22. Ingerencja państwa w sferę prywatną życia. Ograniczanie bez niezbędnej konieczności (typu broń masowego rażenia) różnych działalności i zakaz przeprowadzania różnych procesów np. fermentacji alkoholowej.

23. Narzucanie prowadzenia obowiązkowej biurokracji dla wszelkich społecznych organizacji.

24. Brak automatyzmu i działania z urzędu przy odszkodowaniach i szkodach poniesionych z winy państwa.

25. Możliwość ograniczenia praw i swobód obywatelskich decyzja rządu.

Zachęcam do komentarzy, dyskusji... a może nawet walki o nasze, tak nagminnie łamane, prawa!

poniedziałek, 22 września 2008

środa, 17 września 2008

Ciekawostki o ciele człowieka

"1. Impulsy nerwowe wędrują z i do mózgu z prędkością 170 mil/h (273.5 km/h). Z taką prędkością wędruje np. bodziec bólowy z dużego palca stopy.
2. Mózg pracuje na energii równej zasilaniu 10 watowej żarówki.
3. Ludzka komórka nerwowa potrafi pomieścić 5 razy tyle informacji co Encyklopedia Britannica. Naukowcy nie doszli jeszcze do porozumienia w tej sprawie, lecz i tak gdy przeliczają neuronalną pamięć biochemiczną na elektroniczną, wychodzi im od 3 do 1000 terabajtów.
4. Mózg zużywa 20% tlenu dostarczanego przez układ krwionośny. Czyni to go niezwykle delikatnym jeśli chodzi o tego tlenu deprywację. Taki "chciwy" a zajmuje tylko 2% masy ciała.
5. Mózg jest najbardziej aktywny gdy śpimy, nie podczas dnia. Jak widać przetwarzanie zmysłowych informacji i kompilacja otaczającego nas świata jest mniej dla niego absorbująca niż śnienie.
6. Naukowcy twierdzą, że im wyższy poziom inteligencji, tym więcej człowiek śni. Może to być spowodowane lepszym rozwinięciem układu nerwowego, a co za tym idzie lepszą pamięcią i wyobraźnią. Aczkolwiek sny to grząski teren. Zwłaszcza, że średnio pojedyncze sny trwają 2-3 sekundy.
7. Neurony rosną nam przez całe życie. Do niedawna twierdzono, że tak nie jest - mówiło się o bujnym rozroście we wczesnym dzieciństwie, a później już z górki.

8. Zależnie od typu neuronu, informacja podróżuje po nim z różną prędkością. Są drogi błotniste i wiejskie - 0,5 m/s Jak i osmiopasmówki - 120 m/s.
9. Mózg sam w sobie nie czuje bólu. Ból głowy to ucisk na tkanki go otaczające.
10. 80% ludzkiego mózgu to woda. Mózg który czasami przewija się w różnorakich filmach, nie jest więc taki “stały”. To raczej wodnista, różowa, galaretowata papka.
11. Zarost na twarzy rośnie szybciej niż na reszcie ciała. Gdyby typowy mężczyzna nigdy się nie golił, jego broda była by długa na 30 stóp (ok. 9m).
12. Każdego dnia człowiek traci 60-100 mieszków włosowych. Liczba ta zależy od płci, choroby, pory roku, zażytych leków…
13. Włos kobiecy ma o połowę mniejszą średnicę niźli włos samca. To czyni włosy mężczyzn silniejszymi.
14. Ludzki włos może utrzymać obciążenie 100 gramów.
15. Najszybciej rosnący paznokieć to ten od środkowego palca dominującej ręki. Wiąże się to z długością palca - im krótszy, tym wolniej na nim rośnie paznokieć.
16. Mamy tyle samo włosów na ciele co szympansy. Nasze są jednak za małe i zbyt jasne by były tak widoczne jak u naszych drzewnych kuzynów.
17. Blondyni i blondynki mają więcej włosów. Średnio posiadamy 100.000 cebulek włosowych. Blondyni posiadają ich 146.000, bruneci 110.000, szatyni 100.000 a rudzi 80.000.
18. Paznokcie u rąk rosną 4 razy szybciej niż te u stóp.
19. Długość życia ludzkiego włosa to okres od 3 do 7 lat.
20. Musisz stracić ponad 50% mieszków włosowych, by ktoś mógł zauważyć, że łysiejesz.
21. Ludzki włos jest niezniszczalny. Oczywiście jest podatny na spalenie, lecz nie groźna mu jakakolwiek zmiana temperatury, zmiana klimatu, woda, czy inne naturalne siły. Jest on też odporny na wiele kwasów czy substancji korodujących. Nie dziwota, że tak często i gęsto zapychają wszelakie umywalki i brodziki.
22. Dziennie na świecie dochodzi do 120 milionów aktów płciowych. To daje nam 4% Ziemskiej populacji.
23. Największą komórką ludzkiego ciała jest komórka jajowa kobiety. Najmniejszą - plemnik.

24. Hormonalne zmiany podczas ciąży są ogromne, ale dość dziwnie wpływają na sny. Podczas pierwszego trymestru, błogosławionym kobietom zaskakująco często śnią się robaki, żaby i doniczkowe rośliny.
25. Dzieci zawsze rodzą się niebieskookie. Dopiero później melanina w ich oczach nabiera różnorakich kolorów pod wpływem światła.
26. Każdy człowiek spędził pół godziny swojego życia jako jedna komórka.
27. Po dużym posiłku gorzej słyszymy.
28. Tylko jedna trzecia ludzkości posiada idealny wzrok - reszta ma mniejsze bądź większe odchylenia od normy.
29. Jeśli ślina nie czegoś nie rozkłada, nie możesz tego posmakować.
30. Kobiety mają o wiele lepszy węch niźli faceci. 2% populacji Ziemi w ogóle nie ma węchu.
31. Możemy nosem zapamiętać 50.000 różnych zapachów.
32. Nawet najcichsze nieoczekiwane dźwięki zmieniają szerokość źrenicy oka - dlatego zegarmistrze czy chirurdzy wolą pracować albo przy znanej sobie muzyce albo w zupełnej ciszy.
33. Im zimniej w pokoju w którym śpisz, tym większa szansa, że przyśnią Ci się koszmary.
34. Twoje ciało wytwarza tyle ciepła, by w 30 minut zagotować 2 litry wody.
35. Niemożliwe jest pogilgotanie samego siebie. Mózg wykrywa ruch ręki i ogólnie samo zamierzenie i blokuje ten rodzaj reakcji na dotyk.
36. Ludzie jako jedyni w świecie zwierząt potrafią płakać gdy chodzi o emocje. Żadna małpa nie zapłacze dlatego, że ktoś ją rzucił czy miała zły dzień.
37. Praworęczni żyją średnio o 9 lat dłużej niż leworęczni. Nie ma to jednak podłoża genetycznego. Większość urządzeń jest skonstruowana dla praworęcznych, więc ci “inni” mają po prostu kłopoty z użytkowaniem różnorakich mechanizmów. Stąd setki wypadków i zaniżenie średniej."

Więcej na: http://www.businesscreditcards.com/bootstrapper/.
Źródła zdjęć: 3D Science.com i strona Akademii Medycznej w Warszawie.

sobota, 13 września 2008

Ciekawy pomnik ;-)


Pomnik znajduje się przed budynkiem firmy Ernst & Young w Los Angeles.

Źródło: Blog oddee.com.

Gdy wypijesz coca-colę

"Właśnie wypiłeś/aś puszkę Coli.

Po 10 minutach: 10 łyżek cukru zaczyna krążyć w twoim krwiobiegu (100% zalecanej dziennej dawki). Nie wymiotujesz zaraz po wypiciu, bo kwas fosforowy neutralizuje poczucie słodkości.

20. minuta: Zawartość cukru we krwi osiąga swoją szczytową wartość powodując uwolnienie insuliny. Twoja wątroba reaguje na to przemieniając cukry w tłuszcze (mnóstwo tłuszczu)

40. minuta: organizm waśnie wchłonął kofeinę. Twoje źrenice rozszerzają się, a ciśnienie wzrasta. W odpowiedzi wątroba wrzuca trochę cukrów do krwiobiegu. Właśnie zablokowano receptory adenozyny w twoim mózgu, przestałeś/aś odczuwać senność.

45. minuta: Twoje ciało podnosi produkcję dopaminy stymulując ośrodki przyjemności w mózgu. Tak samo działa heroina.

60. minuta: Kwas fosforowy wiąże się z wapniem magnezem i cynkiem w twoim jelicie powodując przyśpieszenie metabolizmu. To, wspomagane dużymi dawkami cukrów , zwiększa wydalanie wapnia. Kofeina zaczyna działać moczopędne. Wspomagając wydalenie magnezu cynku i wapnia które miały pomóc budować twoje kości. Z moczem ewakuują się także sód elektrolit i woda.
Pozytywne efekty zaczynają zanikać wyzwalając głód cukrowy. Nagle stajesz się ospały/a i łatwo się irytujesz. Pozbyłeś/aś się też większości wody, składników odżywczych oraz mikroelementów które mogły być wykorzystane w budowie organizmu, a w między czasie zostały wydalone.

Po godzinie: Kofeina przestaje działać, następuje klasyczne zejście, a ty sięgasz po następną puszkę coli."

Źródło: http://www.brandweeknrx.com/.

piątek, 12 września 2008

Zdjęcie rezultatów pierwszych kolizji protonów

"Fizycy ujawnili jedno ze zdjęć, na którym widać rezultat pierwszych kolizji protonów w 27-kilometrowej rurze akceleratora LHC."

"Nie były to jeszcze czołowe zderzenia, właściwy cel eksperymentu, lecz uderzenia protonów w przegrodę z żelaza ustawioną tuż za detektorem CMS. Niebieskie wstęgi to ślady, jakie w czujnikach wielopiętrowego CMS pozostawiła chmara elementarnych cząstek materii uciekających z miejsca kolizji. Zadaniem fizyków będzie wyłowienie tych cząstek, których jeszcze nie znamy."

Źródło: wyborcza.pl.

poniedziałek, 8 września 2008

The winner takes it all....

Znana piosenka... Ponownie odkryta... Odkryta w sposób, który pozostawia za każdym razem ślad... Ślad nieznośnej lekkości bytu... Ślad melodii, słów, które opowiadają historię nie jednego życia, nie jednej osoby... Także moją historię...

W wykonaniu Meryl Streep - na you tube.

Tekst oryginalny łatwo można znaleźć w necie. Trochę trudniej tłumaczenie, więc zamieszczam dla chętnych.


"Zwycięzca bierze wszystko"


Nie chcę mówić o sprawach, przez które przeszliśmy,
Choć to mnie rani, teraz to historia,
Grałam wszystkimi kartami i ty zrobiłeś to samo,
Nic więcej do powiedzenia, bez asa by grać,
Zwycięzca bierze wszystko, przegrany zostaje mały,
Oprócz zwycięstwa to jest jej przeznaczenie.

Gdy byłam w twych ramionach myślałam,
Że tam należę, doszłam do wniosku, że to ma sens.
Zbudować sobie ogrodzenie, zbudować sobie dom,
Myśląc, że byłabym tam silna
Ale byłam głupia, że grałam według reguł.

Bogowie mogą grać w kości,
Ich umysły zimne jak lód,
A ktoś tam na dole traci kogoś drugiego
Zwycięzca bierze wszystko, przegrany musi upaść
Proste i oczywiste, nie powinnam narzekać.
Ale powiedz mi, czy ona całuje tak samo jak ja to robiłam?
Czy czujesz się tak samo jak ona cię woła?
Gdzieś głęboko musisz wiedzieć,
Że tęsknie za tobą, ale co ja mam do powiedzenia?
Trzeba być posłusznym regułom.

Sędziowie zdecydują,
Podobni do mnie przetrzymają,
Widzowie przedstawienia zawsze stoją nisko.
Gra się znów zaczęła – kochanek czy przyjaciel?
Rzecz wielka czy mała?
Zwycięzca bierze wszystko.

Nie chcę mówić, jeśli to cię smuci,
I rozumiem.
Przyszedłeś by podać mi rękę
Przepraszam jeśli mój spięty wygląd i brak pewności siebie,
Sprawiają, że czujesz się źle.
Zwycięzca bierze wszystko.


Zdjęcia z: bloga Kropla szczęścia i profilu na Moja generacja.

środa, 3 września 2008

Agencja Nieruchomości Rolnych - klasyczny przypadek terroru i bezprawia

"Działalność ANR to podręcznikowy przypadek prawa Parkinsona.
Powołano ją do życia pod nazwą Agencja Własności Rolnej Skarbu Państwa w 1991 roku w celu likwidacji archaicznej własności państwowej. W 2005 roku przemianowana ją na Agencję Nieruchomości Rolnych. W jej zasobach znalazło się dotąd blisko 4,8 mln ha, a więc ok. 16 procent areału rolnego kraju, głównie terenów po byłych PGR i innych instytucjach państwowych.

Po sprzedaży lub wydzierżawieniu tych gruntów agencja miała zostać rozwiązana. Zanim zrozumiano, że jest to żyła złota, sprzedano prawie 1/3 areału i wydzierżawiono połowę. W tym momencie urzędnicy powiedzieli: chwatit, stając odtąd na głowie, aby nie wylądować na bruku. Już pod koniec 1997 roku agencja praktycznie zaniechała sprzedaży ziemi, motywując to koniecznością „kształtowania idealnego ustroju rolnego”, a później tworzenia rezerw pod przyszłą ustawę o odszkodowaniach za mienie zabużańskie i inne roszczenia obywateli.

Każdy pretekst był dobry, byleby tylko nie oddać stanowisk. Szczytem było wymuszenie na koalicji SLD – PSL wprowadzenia limitów powierzchniowych oraz - działającego wstecz – prawa pierwokupu. Agencja, która służyła wyzbywaniu się ziemi przez państwo, zaczęła ją oficjalnie skupować.

O ile przed rokiem 2003, kiedy to Sejm pod „nowymi” rządami SLD znowelizował ustawę „o kształtowaniu ustroju rolnego", z prawa pierwokupu korzystała sporadycznie, o tyle teraz zaczęła siać na wsi terror. Agencja ma bowiem prawo kupić każdy kawałek ziemi rolnej będący przedmiotem prywatnego obrotu, a nawet zmusić do odsprzedaży gruntu tych, którzy kupili go z puli państwowej, przed upływem 10 lat od daty zakupu. Jest to równoznaczne z częściową konfiskatą prywatnej własności, gdyż agencja wypłaca właścicielowi tylko tyle, ile zapłacił za nią kupując ją trzy, sześć czy nawet dziesięć lat wcześniej.

W ten sposób agencja zdobyła władzę nad ziemią rolną w Polsce, a urzędnicy pieniądze dla siebie.

Gdy ziemia niebezpiecznie rosła w cenie, urzędnicy szli w pole, dając właścicielowi gruntów nabytych od państwa do zrozumienia, że w każdej chwili może stracić to, co posiada. Nietrudno się domyślić, że dla tych ostatnich ratunkiem stało się przekupstwo. Zresztą łapówka nie zawsze wystarczała. Apolinaremu S. z okolic Lęborka odebrano ziemię pod pretekstem złej kultury rolnej, Janowi F. z powodu nieaktualnych ksiąg wieczystych.

Odkupione tereny agencja sprzedała innym osobom. Jeśli nawet były to osoby zaprzyjaźnione, groźba pierwokupu ich nie ominie. Karuzela kadrowa agencji kręci się w rytmie zmian politycznych w Ministerstwie Rolnictwa, a każda partia ma swoich znajomych. Procedura pierwokupu, która miała być narzędziem „racjonalnej polityki rolnej”, stała się de facto orężem szantażu, zemsty i zawiści. Tylko brak pieniędzy – mówi b. urzędnik ANR ze Słupska - uchronił polską wieś przed totalną vendettą."

Źródło (i reszta artykułu): Korespondent.pl.

niedziela, 31 sierpnia 2008

Bakteria krwawiącej hostii i inne "cuda" ;-)

Dla tych co wierzą w krasnoludki:

"Naturalne cuda

W wielu przypadkach "łzy" płaczących figurek i obrazów są wynikiem zjawisk naturalnych. Na skutek dużej wilgotności powietrza skondensowana woda po prostu skrapla się na różnego rodzaju przedmiotach. W przypadku płaczącej Marii ze Schwandorfu (1976), woda przedostawała się do pomieszczenia przez dziurawy dach i pod wpływem wysokiej temperatury w środku osadzała się na obrazie. Czasem efekt płaczącej figury może wywołać migotanie świec (Ikona św. Teresy, Nowy York, 1991), czy cieknąca, pod wpływem wysokiej temperatury żywica, której użyto do naklejenia oczu figurki (Madonna z Brunssum, Holandia, 1995). Wynikiem zjawisk naturalnych jest też często występujący tzw. cud eucharystyczny, czyli cud krwawiącej hostii. Zepsute, lub wilgotne opłatki padają czasem ofiarą bakterii Serratia marcescens prodigiosa, która zabarwia je na kolor czerwony. Znacznie częściej jednak cuda sakralne są wynikiem nieuczciwej działalności człowieka. Szacuje się, że dziewiećdziesiąt procent zjawisk tego typu powstaje na skutek działania oszustów.


Jak zrobić cud?

Najprościej (ale też najbardziej ryzykownie), postąpić można jak właściciel płaczącej figurki z Lomello (Włochy, 1990), który przez szparę w drzwiach spryskiwał posążek przed rozpoczęciem pokazu. Za pomocą namoczonej gąbki owiniętej ręcznikiem, co bardziej sprytny manipulator pozornie oczyszczający obiekt z łez, może sprowokować dalsze działanie cudu, a do przedłużenia wilgotności użyć może domieszanego do wody chlorku wapnia.

Bardziej wyrafinowane sposoby stosowali oszuści z Karup (Dania) i Bernu - w tym samym czasie dokonano tam bardzo podobnego cudu, polegającego na wlaniu do wydrążonej głowy figurki oleju orzechowego. Często stosuje się tutaj oliwę z oliwek (jak na przykład w 1995 roku w Amium, Liban), gdyż ta dłużej zachowuje połysk i świeżość. Niestety sztuczki takie stosunkowo łatwo jest przejrzeć - wystarczy tania i szybka analiza chemiczna substancji. W przeciągu 24 godzin zdemaskowano tak cud w Louveira (Brazylia, 1991), kiedy to analiza wykazała, że skład chemiczny "łez" zgadza się w stu procentach ze składem chemicznym wody z przykościelnej studni. W przypadku płaczącej "Rosa Mystica" - Pielgrzymującej Madonny, z badań w ogóle zrezygnowano, gdy neutralni obserwatorzy zauważyli "łzy" także powyżej powiek.

Znacznie bardziej wyrafinowane i wymagające więcej wysiłku i przygotowań są sztuczki z łzami krwawymi. Tutaj zwykle zachodzi konieczność przeprowadzenia badań serologicznych - określenia przynależności gatunkowej i ewentualnie grupy krwi. Niezmiernie rzadko dochodzi do zaawansowanych badań nad wyodrębnieniem z krwi DNA właściciela. Zwykle nie ma, jak w przypadku wspomnianej już płaczącej krwią figurki z Civitavecchia, potrzeby wykonywania takich badań, gdyż analiza serologiczna w sposób wystarczający wskazuje na ewidentną próbę oszustwa. Tak zdarzyło się w przypadku tak zwanego cudu św. Marty (Kanada, 1986), kiedy to właściciel figurki wprowadzał do jej wnętrza własną krew wymieszaną z łojem wieprzowym i tłuszczem wołowym, w celu wywołania efektu intensywnego krwawienia. Niemniej jednak krew ludzka służy oszustom do podobnych celów stosunkowo rzadko (Porto des Caixas, Brazylia, 1968, czy krwawiąca Dziewica Maria z Akita, Japonia 1975). Zwykle wykorzystywane są substancje krwiopodobne, bądź krew różnych zwierząt, najczęściej kur (Konnersreuth). Niektórzy kuglarze sięgają po znacznie bardziej wyrafinowane triki - w 1950 roku we Francji, pewna przedsiębiorcza kobieta użyła, dla uzyskaniu efektu krwawiącej rany w boku Chrystusa na jednym z obrazów, krwi całkowicie odsyconych pijawek."

Źródło: kult.polter.pl.

wtorek, 3 czerwca 2008

Rosnące kamienie

Mało znaną atrakcją Rumunii są trowanty (skalne jaja), czyli rosnące kamienie.

"Występują one w górach Trascaul, a konkretnie w Feleacu koło Cluju. W porze suchej wyglądają jak zwykłe kamienie, po deszczu zaczynają jednak pączkować jak drożdże. Na ich powierzchni pojawiają się owalne i kuliste wypustki.
Żyjące kamienie zadziwiają wszystkich, także miejscowych. Ich jądro jest twarde, ale zewnętrzną warstwę stanowi dość luźno związany piasek. Sporo egzemplarzy znajdowano właśnie w piaszczystych rejonach. Powstały miliony lat temu podczas diagenezy, a ich ciekawa forma to skutek nieregularnej cementacji. Z geologicznego punktu widzenia mamy do czynienia z piaskowcami.
W 2006 roku w Costesti w rejonie Valcea powstało Muzeul Trovantilor (Muzeum Trowantów). W środku i na zewnątrz obiektu zgromadzono wiele ciekawych okazów żyjących kamieni. Mają różne kształty i rozmiary: od naprawdę niewielkich po 10-metrowe."
Źródło: Kopalnia Wiedzy.
Zdjęcie z www.hebrew.wunderground.com.

czwartek, 29 maja 2008

Przyczyny zaczerwienionych spojówek

"Zaczerwienione spojówki, piasek pod powiekami - kto nie zna tego uczucia? To bardzo powszechna dolegliwość, choć badań epidemiologicznych na ten temat prowadzi się niewiele.

Okazuje się, że czerwone oko to wynik różnych dolegliwości, zresztą nie tylko oczu. Lekarze wyróżniają trzy podstawowe przyczyny przekrwienia spojówek:

Bakterie. Oko zakażone bakteriami jest nie tylko czerwone, ale i z ropną wydzieliną. Często rano, po obudzeniu, powieki wręcz trudno rozkleić. Zakażenia oczu wywołane bakteriami mogą towarzyszyć infekcjom gardła czy oskrzeli. Nierzadko chory, trąc oczy brudną ręką, sam przenosi zakażenie z nosa czy gardła do oka.

Do leczenia stosuje się na ogół antybiotyki w postaci kropli do oczu lub maści.

Zupełnie inaczej sprawa wygląda w przypadku alergii. Tu najbardziej charakterystycznym objawem jest swędzenie. (...)

Do niedawna alergolodzy bali się wypowiadać na temat oczu, najchętniej od razu odsyłali chorego do okulisty. Z kolei okuliści nie doceniali alergii i wydawało im się, że ta kończy się na zapaleniu spojówek. Tymczasem okazuje się, że istnieje aż siedem różnych chorób alergicznych oczu, z których niektóre (na szczęście zdarzające się rzadko) mogą prowadzić do trwałych uszkodzeń oka, a nawet ślepoty.

Eksperci oceniają, że alergia odpowiada za ok. 40 proc. przypadków "czerwonego oka".

I wreszcie trzecia przyczyna dolegliwości - tzw. zespół suchego oka, czyli kłopoty związane z odpowiednim nawilżaniem gałki ocznej. - Suche oko to prawdziwy problem cywilizacyjny (...) Główni cywilizacyjni winowajcy to trzy „k”: komputery, kaloryfery i klimatyzacja.

Aż trzy czwarte pracowników w krajach rozwiniętych przez kilka godzin dziennie wpatruje się w ekran komputera. Sporo z nich włącza ponownie komputer po powrocie do domu. Problem w tym, że zwykle jesteśmy tak zaangażowani w to, co widzimy na ekranie, że zapominamy o mruganiu. Badania dowodzą, że podczas pracy czy zabawy z komputerem liczba mrugnięć spada o jedną trzecią. Efekt? Dochodzi do przerwania tzw. filmu łzowego - warstwy łez chroniącej nasze oczy przed działaniem brudu, kurzu i bakterii.

Myśląc o łzach, na ogół wyobrażamy sobie nadmiar płynu, który wypływa z oczu, gdy płaczemy. Tymczasem łzy produkowane są stale po to, by utrzymać odpowiednie nawilżenie oczu (ta produkcja naturalnie spada w nocy, gdy mamy zamknięte powieki). Wytwarzane na bieżąco łzy po pewnym czasie parują i w chwili gdy oko staje się za suche, mimowolnie mrugamy, by gałka znów była wilgotna. Jeśli wpatrzeni w komputer zapominamy o mruganiu, na powierzchni oka powstają suche punkty. Spojówka zaczerwienia się, piecze, mamy uczucie piasku pod powiekami. Naturalną reakcją jest przecieranie oczu, co tylko pogarsza sprawę.

Na domiar złego coraz więcej z nas pracuje w klimatyzowanych budynkach i porusza się klimatyzowanymi samochodami. To dodatkowo wysusza oczy, tak samo zresztą jak kaloryfery. W podobnym pod względem klimatu do Polski Bostonie sprawdzono, że największe kłopoty z suchymi oczami notuje się w zimie, gdy w budynkach panuje wysoka temperatura i niska wilgotność, a na dworze jest zimno i wieją wiatry. Z alergią sprawa wygląda zupełnie inaczej - jej szczyt to wiosna i lato, kiedy w powietrzu fruwa najwięcej uczulających pyłków. (...)

O ile z bakteriami nie ma większego kłopotu, o tyle rozróżnienie pomiędzy alergią a suchym okiem nie jest już takie proste. Bo też i niełatwo nam - pacjentom - wychwycić różnicę między najważniejszym objawem suchego oka (pieczenie), a alergii oczu (swędzenie)."

Więcej na gazeta.pl.
Zdjęcie z www.library.thinkquest.org.

wtorek, 27 maja 2008

Kawałek afrykańskiej rzeczywistości

"Wojna na południu Sudanu zaczęła się w 1983 roku i była najdłuższą wojną postkolonialnej Afryki. (...)

Szkołę podstawową kończy tu jedna dziewczynka na sto. (...)

(Zdjęcie z www.eioba.pl)
W tamtych czasach (lata 50.XX w.) mówiło się u Dinków, że dziewczyny, które chodzą do szkoły, to prostytutki. Mąż dał za nią 50 krów, uśmiecha się, to bardzo dużo. Ale ludzie mieli wtedy sporo krów, a jego ojciec stał na czele wsi. Mieli już troje dzieci, gdy w 1983 roku wybuchła nowa wojna domowa, która trwała prawie ćwierć wieku. (...)

Dinkowie kochają swoje bydło, bo to podstawa ich egzystencji, i często nadają dzieciom imiona od maści krów, które dali w zamian za ich matkę. (...)

Najstarszy syn John skończył 20 lat. Jest pasterzem, opiekuje się krowami wuja. Sam jednak nie ma bydła, a kto nie ma bydła, nie może założyć rodziny. Starsza córka Marty Daruka wpadła w oko mężczyźnie, który nie miał bydła. Uprowadził ją i Marta nie dostała za nią nawet jednej krowy. Teraz Marcie pozostało czekać, aż wyjdzie za mąż jej druga córka, Sara. Bydło, które za nią dostaną, pozwoli Johnowi wreszcie się ożenić. Wujowie też pewnie dołożą mu kilka krów. Na razie John musi jednak uzbroić się w cierpliwość. Sara ma lat 11."
(Wysokie obcasy)

To jest świat obok nas, bliżej niż myślimy...

piątek, 23 maja 2008

Cenzura internetu w Chinach

"W październiku 2007 r. organizacja "Reporterzy bez granic" opublikowała raport poświęcony chińskiej cenzurze w internecie. Potrzebne informacje przekazał m.in. anonimowy inżynier z Chin, który poznał od wewnątrz mechanizm filtrowania treści w sieci.

System cenzurowanie internetu w Chinach nie jest skomplikowany. Zanim określone informacje przedostaną się na największe serwisy, przechodzą przez sito wewnętrznej cenzury. Co tydzień wydawcy 19 największych serwisów internetowych spotykają się z Biurem Państwowej Rady Informacji Internetu, aby podczas tych spotkań przedyskutować tematy, które mogą być najbardziej interesujące dla chińskiej opinii publicznej. Niezatwierdzone przez Biuro informacje nie mają prawa pojawić się na stronach. Autocenzura jest najpopularniejszym sposobem blokowanie niepożądanych treści.

Nie każdy jednak serwis, i tym bardziej, nie każdy pojedynczy internauta, poddaje się autocenzurze. W związku z tym, w 1998 r. ruszył projekt ograniczania dostępu do Internetu pod nazwą Złota Tarcza (Golden Shield). Bardziej znaną nazwą poza chińskimi granicami jest Wielki Firewall Chin (Great Firewall of China). Nazwa nawiązuje do Wielkiego Muru Chińskiego oraz do zapory sieciowej (firewall), ponieważ zadaniem Złotej Tarczy jest zabezpieczanie chińskiej sieci przed rozprzestrzenianiem niestosownych treści.

Jednym z głównych działań systemu blokującego jest cenzurowanie wyników wyszukiwarek. Wpisując w Google, Yahoo czy w chińskim Baidu takie wyrażenia jak "prawa człowieka", "wolny Tybet" czy "Matki Tiananmen", system automatycznie kasuje wyniki lub podaje zupełnie niezwiązane z zapytaniem odpowiedzi. W październiku ubiegłego roku, w czasie trwania XVII Krajowego Zjazdu Komunistycznej Partii Chin, zagraniczne wyszukiwarki zostały całkowicie zablokowane. Po wpisaniu adresu Google, Yahoo lub Microsoft Live, internauci byli przekierowywani na stronę rodzimej Baidu.

Jedna z reklam Baidu kończy się hasłem "Baidu rozumie chiński lepiej". To do niej należy 62% całego ruchu w wyszukiwarkach w Chinach, i to ona, jako jedna z nielicznych internetowych firm na świecie, zdecydowanie pokonała Google na swoim rynku. Zawdzięcza to jednak nie tylko słusznym biznesowym decyzjom, lecz przede wszystkim dobrej współpracy z władzami." Źródło: saferinternet.pl)

"Oficjalnie Internet w Państwie Środka został udostępniony w 1995 roku. Przygotowując się na ten moment, już rok wcześniej Pekin przekazał odpowiedzialność za nadzór nad nowym medium… Ministerstwu Bezpieczeństwa Publicznego. W 1997 r., w celu objęcia kontrolą przepływu informacji, resort wydał obszerne regulacje, których celem jest „wzmocnienie bezpieczeństwa, ochrony sieci komputerowych i Internetu oraz zachowanie porządku społecznego”. Artykuł 4. tego prawa zakazuje wykorzystywania Internetu w sposób zagrażający bezpieczeństwu państwa (np. przez zamieszczenie informacji o Dalajlamie, traktowanym jako „separatysta, dążący do podzielenia macierzy”), ujawnieniu tajemnicy państwowej (np. informacje o karze śmierci), zagrażających interesom państwa (np. krytyka polityki Komunistycznej Partii Chin), społeczeństwa lub w celach przestępczych. Artykuł 5 zakazuje wykorzystywania Internetu, m.in. w celach nawoływania do obalenia rządu lub systemu socjalistycznego, zagrażających jedności państwa i godzących w jedność narodu, zniekształcających prawdę, szerzących fałszywe informacje, burzących ład społeczny, promujących pornografię, przemoc, hazard etc. Przepisy precyzują także wysokie kary finansowe oraz wykluczenie z rynku za ich łamanie. W 2000 roku powyższe regulacje zostały włączone do prawa telekomunikacyjnego zatwierdzonego przez Radę Państwa.
Wzmacniając w 2000 r. nadzór prawny nad Internetem, rząd przygotował się na zmiany związane z wejściem Chin do Światowej Organizacji Handlu (WTO). Do tego czasu na chińskim rynku nie istniała konkurencja, a zaplecze informatyczne było poddane kontroli administracyjnej. System nadzoru i kontroli Internetu sprawuje łącznie dziesięć różnych instytucji. Zainteresowanie władz Internetem potęguje się wraz z rosnącym znaczeniem tego medium. Do tego dodać należy rywalizację różnych frakcji w strukturze państwa, o to, kto będzie sprawować tę kontrolę." (Źródło: Puls Świata)

Działanie chińskiej cenzury

"W październiku 2007 r. organizacja "Reporterzy bez granic" opublikowała raport poświęcony chińskiej cenzurze w internecie. Potrzebne informacje przekazał m.in. anonimowy inżynier z Chin, który poznał od wewnątrz mechanizm filtrowania treści w sieci.

System cenzurowanie internetu w Chinach nie jest skomplikowany. Zanim określone informacje przedostaną się na największe serwisy, przechodzą przez sito wewnętrznej cenzury. Co tydzień wydawcy 19 największych serwisów internetowych spotykają się z Biurem Państwowej Rady Informacji Internetu, aby podczas tych spotkań przedyskutować tematy, które mogą być najbardziej interesujące dla chińskiej opinii publicznej. Niezatwierdzone przez Biuro informacje nie mają prawa pojawić się na stronach. Autocenzura jest najpopularniejszym sposobem blokowanie niepożądanych treści.

Nie każdy jednak serwis, i tym bardziej, nie każdy pojedynczy internauta, poddaje się autocenzurze. W związku z tym, w 1998 r. ruszył projekt ograniczania dostępu do Internetu pod nazwą Złota Tarcza (Golden Shield). Bardziej znaną nazwą poza chińskimi granicami jest Wielki Firewall Chin (Great Firewall of China). Nazwa nawiązuje do Wielkiego Muru Chińskiego oraz do zapory sieciowej (firewall), ponieważ zadaniem Złotej Tarczy jest zabezpieczanie chińskiej sieci przed rozprzestrzenianiem niestosownych treści.

Jednym z głównych działań systemu blokującego jest cenzurowanie wyników wyszukiwarek. Wpisując w Google, Yahoo czy w chińskim Baidu takie wyrażenia jak "prawa człowieka", "wolny Tybet" czy "Matki Tiananmen", system automatycznie kasuje wyniki lub podaje zupełnie niezwiązane z zapytaniem odpowiedzi. W październiku ubiegłego roku, w czasie trwania XVII Krajowego Zjazdu Komunistycznej Partii Chin, zagraniczne wyszukiwarki zostały całkowicie zablokowane. Po wpisaniu adresu Google, Yahoo lub Microsoft Live, internauci byli przekierowywani na stronę rodzimej Baidu.

Jedna z reklam Baidu kończy się hasłem "Baidu rozumie chiński lepiej". To do niej należy 62% całego ruchu w wyszukiwarkach w Chinach, i to ona, jako jedna z nielicznych internetowych firm na świecie, zdecydowanie pokonała Google na swoim rynku. Zawdzięcza to jednak nie tylko słusznym biznesowym decyzjom, lecz przede wszystkim dobrej współpracy z władzami." Źródło: saferinternet.pl)

"Oficjalnie Internet w Państwie Środka został udostępniony w 1995 roku. Przygotowując się na ten moment, już rok wcześniej Pekin przekazał odpowiedzialność za nadzór nad nowym medium… Ministerstwu Bezpieczeństwa Publicznego. W 1997 r., w celu objęcia kontrolą przepływu informacji, resort wydał obszerne regulacje, których celem jest „wzmocnienie bezpieczeństwa, ochrony sieci komputerowych i Internetu oraz zachowanie porządku społecznego”. Artykuł 4. tego prawa zakazuje wykorzystywania Internetu w sposób zagrażający bezpieczeństwu państwa (np. przez zamieszczenie informacji o Dalajlamie, traktowanym jako „separatysta, dążący do podzielenia macierzy”), ujawnieniu tajemnicy państwowej (np. informacje o karze śmierci), zagrażających interesom państwa (np. krytyka polityki Komunistycznej Partii Chin), społeczeństwa lub w celach przestępczych. Artykuł 5 zakazuje wykorzystywania Internetu, m.in. w celach nawoływania do obalenia rządu lub systemu socjalistycznego, zagrażających jedności państwa i godzących w jedność narodu, zniekształcających prawdę, szerzących fałszywe informacje, burzących ład społeczny, promujących pornografię, przemoc, hazard etc. Przepisy precyzują także wysokie kary finansowe oraz wykluczenie z rynku za ich łamanie. W 2000 roku powyższe regulacje zostały włączone do prawa telekomunikacyjnego zatwierdzonego przez Radę Państwa.
Wzmacniając w 2000 r. nadzór prawny nad Internetem, rząd przygotował się na zmiany związane z wejściem Chin do Światowej Organizacji Handlu (WTO). Do tego czasu na chińskim rynku nie istniała konkurencja, a zaplecze informatyczne było poddane kontroli administracyjnej. System nadzoru i kontroli Internetu sprawuje łącznie dziesięć różnych instytucji. Zainteresowanie władz Internetem potęguje się wraz z rosnącym znaczeniem tego medium. Do tego dodać należy rywalizację różnych frakcji w strukturze państwa, o to, kto będzie sprawować tę kontrolę." (Źródło: Puls Świata)

czwartek, 22 maja 2008

Krótko o kleszczach

Informacji o kleszczach oraz o chorobach jakie przenoszą można znaleźć wiele. Tak dla zachęcenia poszerzenie wiedzy na ich temat zamieszczam poniżej artykuł zamieszczony w Gazecie Wyborczej.

"Niewątpliwie jedną z najgroźniejszych niespodzianek czekających na nas w lesie są kleszcze - pajęczaki tyleż niepozorne, co niebezpieczne, w dodatku świetne przystosowane do swojego fachu, jakim jest picie krwi.

W naszym klimacie kleszcze są najbardziej aktywne na przełomie maja i czerwca oraz września i października. Najczęściej można je spotkać na obszarach przejściowych pomiędzy dwoma różnymi typami roślinności, jak np. brzegi lasów graniczące z łąkami, polany, błonia nad rzekami i stawami, zagajniki z zaroślami, obszary, gdzie las liściasty przechodzi w iglasty lub odwrotnie. Pełne ich są tereny zarośnięte paprociami, jeżynami, czarnym bzem i leszczyną. Oczywiście są rejony, gdzie kleszcze spotkać można łatwiej niż gdzie indziej, ale występują one na terenie całego kraju.

Kleszcze są ślepe, świetnie wyczuwają jednak zbliżającego się ssaka - spadają wtedy na niego i po znalezieniu się w jednym ze swoich ulubionych miejsc (na głowie, szyi, za uszami, w pachwinie, w pępku) wgryzają się w ciało. Dzięki wydzielaniu specjalnych substancji człowiek nie czuje ssącego go krwiopijcy. A ten może podstępnie przekazać nam bardzo groźną chorobę, jaką jest np. kleszczowe zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych atakujące centralny system nerwowy.

Chorobę wywołują przenoszone przez kleszcze wirusy z rodziny Flaviviridae, którymi pajęczaki zakażają ukąszonych ludzi. Na szczęście możemy się przed tym ochronić, szczepiąc się. Powinny to zrobić przede wszystkim osoby zatrudnione przy wyrębie lasów, leśnicy, stacjonujący w lasach żołnierze, rolnicy, młodzież przebywająca na obozach i koloniach. Na terenach zagrożonych, gdzie zakażonych kleszczy jest najwięcej, powinno się szczepić dzieci już od pierwszego roku życia, a także kobiety planujące ciążę, ponieważ szczepienie chroni zarówno przyszłą matkę, jak i dziecko. Szczepionkę podaje się w trzech dawkach w ciągu roku. Jeden zastrzyk to koszt 50-60 zł, dla dorosłych 60-70 zł. Co trzy lata trzeba podać dawkę przypominającą. Warto zapamiętać numer telefonu do bezpłatnej infolinii na temat kampanii „Wygraj z kleszczem - aktywne bezpieczeństwo” - 801 88 98 90, w ramach której będzie można m.in. za darmo wykonać szczepienie.

Znacznie gorzej jest z inną chorobą przenoszoną przez kleszcze - boreliozą. Wywołują ją bakterie krętki, głównie z gatunku Borrelia burgdorferi.

Mikroby atakują wiele różnych układów - pokarmowy, mięśniowo-szkieletowy, hormonalny i przede wszystkim nerwowy. Na boreliozę szczepionki niestety nie ma. Dlatego po każdym spacerze trzeba dokładnie obejrzeć siebie i dziecko, np. podczas wieczornej kąpieli, i jeśli znajdziemy kleszcza, szybko go wyciągnąć (jak - czytaj niżej). Warto zachować pajęczaka (np. w fiolce czy kopercie w lodówce) i przesłać do badania do Instytutu Weterynarii w Puławach. Tam lekarze potwierdzą, czy kleszcz był nosicielem choroby.

Charakterystycznym objawem pierwszego etapu zakażenia jest rumień wędrujący. Początkowo może mieć on kształt koła o średnicy 1-1,5 cm, które potem się rozrasta, blednie od środka i zanika. Nie zawsze jest on dobrze widoczny, czasami rodzice mylą go z ugryzieniem, otarciem lub uczuleniem. Jednak jeśli wiemy, że w tym miejscu ugryzł nas kleszcz, wszelkie zmiany skórne powinny nas zaniepokoić i skłonić do szybkiej wizyty u lekarza. - Niestety, często się zdarza, że lekarze pierwszego kontaktu lekceważą ten objaw, przepisują na niego jakąś maść lub okład i nawet nie starają się dowiedzieć, czy nie jest on wynikiem np. wycieczki do lasu - mówi "Gazecie" Lilianna Frankowska ze Stowarzyszenia Chorych na Boreliozę. Stosunkowo rzadko zaleca się też wykonanie tzw. testu Western-blot umożliwiającego w większości przypadków wykrycie zakażenia. - Wszystko to sprawia, że choroba bez przeszkód się rozwija, a pacjentom z boreliozą często stawia się złą diagnozę jak np. choroba Parkinsona, stwardnienie rozsiane czy nerwica - mówi Lilianna Frankowska. Prawdziwe kontrowersje budzi jednak leczenie. W większości krajów, w tym w Polsce, standardowo przez kilka tygodni podaje się odpowiednie antybiotyki niszczące krętki. Zdaniem Stowarzyszenia Chorych na Boreliozę i części lekarzy terapia powinna być znacznie dłuższa i trwać co najmniej do kilku miesięcy przy użyciu znacznie większych dawek antybiotyków. - To daje większą gwarancję, że zniszczone zostaną zarówno bakterie, jak i ich formy przetrwalnikowe, i że nie dojdzie do powikłań - przekonuje Lilianna Frankowska"

Jak usunąć kleszcza:
"Kleszcza należy się umiejętnie pozbyć tak, aby wyszedł "w całości", choć natura wyposażyła go we wszystko co niezbędne, aby uczynić się tego nie dało. Wbrew powszechnej opinii, kleszcza nie należy smarować masłem czy kremem. Wówczas rzeczywiście łatwiej go wyciągnąć, gdyż kleszcz zaczyna się dusić, ale może wówczas "zwymiotować" i pozostawić w naszym ciele niebezpieczne bakterie i wirusy. Jedną z metod jest wykręcenie go pęsetą. Kleszcza należy chwycić mocno, ale tak żeby go nie zgnieść. Nie szarpiemy i nie ciągniemy, lecz wykręcamy. Kleszcz wkręca się w skórę zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Dlatego też wykręcamy go w stronę przeciwną do ruchu wskazówek zegara! Po usunięciu kleszcza należy dokładnie sprawdzić, czy nie pozostał choćby najmniejszy jego kawałek (np. odnóże). Jeśli jednak tak się stało, należy się jej pozbyć za pomocą zdezynfekowanej pęsety lub igły. Miejsce pozostałe po ukąszeniu dokładnie należy zdezynfekować spirytusem." (Źródło (także zdjęcia): sztukaprzetrwania.pl)

wtorek, 13 maja 2008

Można i 102% fiskusowi płacić

Z biografii Astrid Lindgren (autorki między innymi "Dzieci z Bullerbyn" i "Pippi Longstocking")

"Całe życie była socjaldemokratką i z pokorą oddawała fiskusowi milionowe honoraria do czasu, kiedy w 1976 r. odkryła, że płaci mu 102 proc. (!) rocznych dochodów. Jej słynna protest-bajka o „Pomperipossie” doprowadziła po raz pierwszy od 40 lat do upadku socjaldemokratycznego rządu, do czego przyczynił się też zmarły niedawno Ingmar Bergman (skądinąd także lewicowiec z przekonań), równie brutalnie potraktowany w tym samym roku przez władze finansowe. Wybitny reżyser na znak protestu opuścił na pewien czas Szwecję.

Ale nacisk podatkowy, jakiemu poddawane jest społeczeństwo szwedzkie, wcale się z tego powodu nie zmniejszył."

Absurd podatków we współczesnym świecie nie zna granic...

Tornada w Polsce

"Jak podaje European Severe Weather Database w Polsce w 1991 r. zdarzyło się tylko jedno tornado, w 1996 r. - siedem, w 2001 r. - osiem, a w 2006 r. już aż 52. (...)

Nad naszymi głowami ścierają się masy chłodnego powietrza znad Rosji i ciepłego znad Morza Śródziemnego. To idealne warunki do tworzenia się trąb powietrznych. W miejscu, gdzie one się stykają, powstają potężne chmury burzowe, tzw. superkomórki, sięgające aż granicy troposfery. Nagromadzona w nich energia znajduje ujście w gwałtownych nawałnicach, szkwałach i powietrznych wirach. (...)

W Polsce trąby powietrzne pojawiają się głównie wiosną i latem. Najczęściej na południu - na Śląsku, w Małopolsce, na Podkarpaciu, zwłaszcza Podhalu. Żywioł może jednak także pustoszyć tereny centralnej Polski, szczególnie okolice Łodzi, oraz Kujawy.

Do zniszczeń dochodzi, kiedy lej z chmury burzowej dotknie ziemi. Prędkość wiru jest ogromna, sięga kilkuset kilometrów na godzinę. W centrum tornada gwałtownie spada ciśnienie atmosferyczne - nawet o 100 hektopaskali. Powstaje wielka siła ssąca, która wyrywa drzewa z korzeniami, okna i drzwi, zrywa dachy, przenosi samochody, wagony, ludzi i zwierzęta. Dochodzi do eksplozji budynków rozrywanych od środka z powodu nagłej różnicy ciśnień. (...)

W USA ludzie dowiadują się o zagrożeniu nawet na 20 minut przed nadejściem trąby powietrznej. U nas zwykle dopiero wtedy, kiedy ona zniszczy dom sąsiada. Polska nie ma systemu ostrzegania o tornadach, musimy więc trzymać się prostej zasady, że im ciemniejsza chmura, tym większe ryzyko. Kiedy już zobaczymy wir powietrzny, jest zwykle niewiele czasu na działanie. Co robić?

* jak najszybciej zejdź do schronu, piwnicy albo schowaj się w centralnym pomieszczeniu domu
* połóż się w wannie i przykryj grubym kocem
* unikaj otwartej przestrzeni, nie zbliżaj się do szyb
* połóż się w rowie. Jeśli będziesz miał szczęście, trąba przejdzie bokiem, nie zabiją cię także latające odpadki
* nie próbuj obserwować tornada, filmować go ani robić zdjęć
* unikaj otwartych z obu stron tuneli, przejść pod drogami i kładkami, bo w takich ciasnych przelotach wiatr jeszcze przyspiesza. (...)

Theodore Fujita z Uniwersytetu w Chicago stworzył skalę mierzącą prędkość wiatru i zniszczenia powodowane przez tornada. (...)

F0: wybija szyby w domach, łamie drzewa, porywa nawet kilkusetkilogramowe przedmioty (prędkość wiatru: 64-115 km/godz.);
F1: powala największe drzewa, a mniejsze wyrywa z korzeniami. Spycha z drogi auta, zrywa dachówki, łamie słupy energetyczne (115-180 km/godz.);
F2: podnosi samochody, przyczepy kempingowe, zrywa całe dachy, wyrywa z korzeniami najpotężniejsze drzewa (180 - 252 km/godz.)
F3: porywa lekkie ciężarówki, doszczętnie niszczy domy (252 - 330 km/godz.)
F4: obraca w ruinę największe budynki, przenosi najcięższe ciężarówki (330 - 417 km/godz.)
F5: niszczy wszystko co napotka na swej drodze

Tornada zabijają na świecie 400 osób rocznie"

Źródło: Gazeta Wyborcza.
Zdjęcia kolejno ze strony Heather Haddad i www.metro.co.uk.

sobota, 10 maja 2008

Polska krajem krwi na drogach

"Polska jest krajem krwi na drogach. Pod względem ilości ofiar wypadków drogowych w przeliczeniu na liczbę mieszkańców zajmujemy w statystykach absolutne pierwsze miejsce ze 150 zgonami na milion mieszkańców, przy czym z pozostałych krajów przegania nas jedynie Rosja, oferująca swym mieszkańcom jeszcze bardziej spływające krwią jezdnie.

Wiele krajów ma ten wskaźnik dwukrotnie niższy niż Polska, w Szwecji jest on 3-krotnie niższy. Wskaźnik zabitych w przeliczeniu na liczbę samochodów jest jeszcze wyższy, bo aż 4-krotnie wyższy niż w Szwecji. Na 1000 mieszkańców przypada 357 samochodów, i nasycenie motoryzacją powoli osiąga standardy zachodnioeuropejskie. Spojrzenie w podziały intermodalne pozwala stwierdzić upadek transportu zbiorowego.

Nasycenie siecią telekomunikacyjną – 78 podłączeń/100 mieszkańców (zsumowane linie telefonicznie, dostęp ISDN oraz abonenci sieci komórkowych/ 100 mieszkańców) jest w Polsce niemal najniższe w Europie, gorzej wypada tylko Turcja."

Źródło: dip_lista - autor: zen.
PS DIP - dostęp do informacji publicznej

czwartek, 8 maja 2008

Dziobak - kuriozalne zwierze

"Dziób i łapy jak u kaczki, ogon bobra, futro wydry, chód gadzi... Tak wygląda dziobak, kuriozalne zwierzę żyjące na drugiej półkuli. (...)

Samiec dziobaka mierzy 45-60 cm,waży od 1 do 2,5 kg, samica jest jeszcze drobniejsza. W niewoli dają się oswoić jak pieski. (...)

Fot. NHPA / Medium
Jest on reliktem przeszłości - jajorodnym ssakiem, przedstawicielem najstarszej żyjącej ewolucyjnej gałęzi ssaków (nasz wspólny przodek żył na Ziemi ok. 170 mln lat temu). Naukowcy długo uważali go za wybryk natury - dziwadło, które się nie udało. Teraz twierdzą, że jego geny odzwierciedlają taki sam melanż, jaki widzimy, patrząc na to zwierzę gołym okiem. (...)

Żyje w Australii i Tasmanii prawie niezauważany przez człowieka, bo dostrzec go to nie lada sztuka [pewnie dzięki temu jeszcze żyje... - konsiliencja]. Jest wyjątkowo płochliwy i dużo czasu spędza pod wodą. Poznanie jego zwyczajów sprawiło wiele kłopotów biologom. (...)

Dziobak zaliczany jest do ssaków, chociaż młode wcale nie ssą matki. Ale samice produkują mleko, a ciało zwierzęcia pokrywa futro - wytwór skóry charakterystyczny dla ssaków. Po gadzich przodkach dziwak ten odziedziczył m.in. to, że składa skórzaste jaja i jest jadowity. Samce na tylnych łapach mają tzw. ostrogi, które zakończone są kolcem jadowym. W skład jadu wchodzi co najmniej 19 związków. Trzy z toksyn są peptydami, właściwymi wyłącznie dla tego gatunku.

Jad dziobaka obniża ciśnienie tętnicze i zwiększa krwawienie z rany. Nie jest zabójczy dla człowieka (choć dla psa już tak), ale powoduje straszliwy ból, niewrażliwy na morfinę. Jak wynika z opowieści osób, które zostały ukłute przez dziobaka, może on nawet doprowadzić do utraty przytomności. A potem jeszcze na wiele miesięcy pozostaje uczucie neuralgii (przewlekłe odczuwanie bólu). Nie wiadomo, czy jad działa bezpośrednio na receptory bólowe, czy też boli wytworzony później stan zapalny. Odkrycie tajemnicy tego jadu może przyczynić się do stworzenia środków zwalczających najsilniejsze bóle.

Kolec jadowy dziobaka nie służy mu, jak wężom, do usidlenia ofiary, ale jest straszakiem na inne samce. W okresie godowym najsilniejszy dziobak pokazuje mniej doświadczonym konkurentom, gdzie jest ich miejsce.

Zadziwiający jest sposób, w jaki dziobak poluje pod wodą na przeróżne bezkręgowce, płazy i ryby. Prawie nie korzysta przy tym ze zmysłów - oczy, uszy i nos ma zamknięte. Za to doskonale wyczuwa swym wrażliwym dziobem impulsy elektryczne, jakie wywołują przepływające w pobliżu zwierzęta.

Młode dziobaki mają, na podobieństwo innych ssaków, zęby mleczne. Jednak dorastając, tracą je - dorosłe osobniki są już bezzębne.

Typowo ssacza jest u dziobaka laktacja, choć nie mają one sutków. Mleko wydobywa się prosto z mieszków włosowych matki, a młode po prostu je zlizują. Jest bardzo zbliżone składem do tego, jakim inne ssaki karmią młode. Świadczy to o tym, że geny związane z laktacją powstały bardzo dawno temu i nie zmieniały się, czyli są zakonserwowane ewolucyjnie. Samica składa do gniazda 2-3 jaja, z których po około 11 dniach wykluwają się maleńkie (1,25 cm), zupełnie bezradne maleństwa. Ich dalszy rozwój odbywa się już poza organizmem matki. W ciągu czterech miesięcy, kiedy kończą się kształtować wszystkie narządy młodych dziobaków, skład mleka się zmienia.

Uczeni sądzą, że początkowo mleko wcale nie służyło do karmienia młodych, ale było źródłem wody dla wrażliwych na wysychanie skorupek jajek albo ochroną przez mikrobami.

Z pewnością badania DNA tego "prassaka" zapełnią jeszcze niejedną lukę w naszej wiedzy o ewolucji ssaków - naukowcy szukają w nim genów typowo ssaczych i sprawdzają, kiedy się pojawiły. Muszą jednak przyspieszyć badania. Przyszłość dziobaków jest bowiem zagrożona. Przyczyną jest ocieplanie się klimatu, a także zanieczyszczenie ich naturalnych środowisk."

Zdjęcie i źródło tekstu: wyborcza.pl.

Zdjęcia kwitnących tulipanów w Holandii



Fot. PETER DEJONG AP
Zdjęcia z deser.gazeta.pl.

wtorek, 6 maja 2008

Bierne palenie szkodzi więcej niż myślisz

"Nawet krótkotrwała ekspozycja na dym tytoniowy wywiera znaczący wpływ na zdrowie - donoszą naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Francisco. (...)
W trakcie eksperymentu badacze dowiedli, że nawet krótka 30-minutowa ekspozycja na dym papierosowy o stężeniu porównywalnym do tego spotykanego w barze może mieć niekorzystny wpływ na zdrowie. Stwierdzono, że nawet przy tak krótkim czasie inhalacji może dojść do uszkodzenia naczyń krwionośnych u młodych, zdrowych osób. Na domiar złego zawarte w dymie substancje upośledzają funkcjonowanie naturalnych mechanizmów naprawczych, uruchamianych w odpowiedzi na zawarte w powietrzu toksyny. Niekorzystny wpływ wchodzących w skład dymu papierosowego związków utrzymuje się nawet do 24 godzin. (...)

Zdjęcie ze strony bloga Chris B.
Zdaniem badacza, uzyskane wyniki mają duże znaczenie dla ochrony zdrowia publicznego. Nasze badanie tłumaczy, dlaczego w miastach, w których uchwalono prawo zabraniające palenia w miejscach pracy, restauracjach i barach, liczba zgłoszeń do szpitali z powodu ataku serca spadła aż o dwadzieścia procent - dodaje [dr Yerem Yeghiazarians]."
Więcej na Kopalnia wiedzy.

Zdjęcie ze strony Starostwa Powiatowego Nysy.

środa, 30 kwietnia 2008

Wolność słowa w Polsce

"Sytuacja w światowych rankingach wolności jest określana tylko jako satysfakcjonująca. W rankingu poniżej Polski nie ma już żadnych krajów europejskich poza Ukrainą, Rosją, Serbią i Rumunią. W rankingu z roku 2005 (Reporterzy bez granic - www.rsf.org) Polska jest aż 40 pozycji za innymi krajami grupy Wyszehradzkiej, zajmującymi pozycje pomiędzy 8. a 12. Estonia, Litwa i Łotwa wyprzedają nas o kilkadziesiąt pozycji, i są w drugiej dziesiątce."
"Fakt iż prasa w Polsce nie jest wolna, a wiadomości są tendencyjnie dobierane celem manipulowania opinią publiczną, jest chyba tajemnicą poliszynela. Polska wciąż nie ma niezależnych mediów. Skorumpowana prasa i dziennikarze bojący się procesów powoduje że w rankingu reporterów bez granic sytuujemy się poza wszystkimi krajami pierwszego świata, dopiero na 53. pozycji spośród 167 krajów, przy czym widać stałe pogorszenie wolności mediów w Polsce.
Dziś w Polsce praktycznie jedyne wolne i nieuwikłane politycznie media, pozwalające sobie na bezceremonialne ujawnianie przypadków korupcji i niegodnego zachowania polityków to zaledwie kilka tygodników czy portali internetowych.
W rankingu reporterów bez granic sytuujemy się pomiędzy Tajwanem, Republiką Dominikany a Mongolią. Wyprzedzają nas spośród krajów III świata m.in.: Chile, Urugwaj, Boliwia, Albania, Brazylia."

Źródło: zen z dip listy mailingowej.