czwartek, 15 listopada 2007

Uczniowie nie chcą chodzić na religię.

Kilka moich spostrzeżeń po przeczytaniu wiadomości o tym, iż uczniowie nie chcą chodzić na religię po tym jak ocena z tego przedmiotu została wliczona do średniej (cała wiadomość na stronie Racjonalista.pl).

1. Nie ukrywam, iż rada jestem z tego zwrotu. To znaczy, iż młodzi nie są tacy głupi, za jakich starsi ich biorą. Rozumiem niejako sam przymus nauki, ale nie można kogokolwiek zmuszać do praktyk religijnych. Chyba nie ma większość złudzeń, że ten przedmiot to właśnie modły i nauka praktyk, a nie nauka wiedzy o religii (swoją drogą, jak już to powinno się uczyć o wszystkich religiach).

2. Liczę na coraz większy odsetek młodych rezygnujących z chodzenia na ten kurs.

3. Prostackie jest szantażowanie młodych, iż np. nie dostaną później ślubu kościelnego. Ale może to się odbić rykoszetem i w końcu ludzie się obudzą, iż ślub kościelny wcale im nie jest potrzebny, że można bez niego doskonale żyć (choć sądzę, że raczej będą sobie wykupywać prawa do takiego ślubu - znane mi są takie przypadki).

4. Śmieszne też jest tłumaczenie urzędnika, że absolwent z kreską przy ocenie z lekcji religii może mieć problemy w dalszym kształceniu czy też przy szukaniu pracy. To sugeruje, iż agnostycy, ateiści i wyznawcy innych religii są w Polsce dyskryminowani (mniejsza już o stan rzeczywisty).

Nie będę już się rozwijać nt. sposobu wprowadzenia religii do szkół czy szkód indoktrynacji dzieci itd.

Brak komentarzy: