czwartek, 22 listopada 2007

Sprawa polskich żołnierzy itp.

"Dowódcy kazali otworzyć ogień z moździerzy do trzech afgańskich wiosek, zanim polscy żołnierze w ogóle wyjechali z bazy. Gdy zginęło sześcioro cywilów, dowódcy ustalili też, jak zeznawać. Dlatego sąd żołnierzy aresztował." (więcej na Racjonalista.pl)

Zastanawiają mnie i jednocześnie śmieszą wypowiedzi w Radio twierdzące, iż w Polsce jest wysoki poziom kultu żołnierza, który rzekomo zawsze jest dobry i nieskazitelny. Czy tak jest naprawdę? Czy Polacy są aż tak głupi, czy tylko udają ten kult, w imię rytualnych spotkań rocznicowych?
Wydaje się, że zapominano czym się żołnierz zawodowo zajmuje - zabijaniem ludzi. Jeśli przez całe życie udaje mu się nie zabić kogokolwiek to wynik wynaturzenia innego rodzaju - zbiurokratyzowania, rozbudowania instytucji do rozmiarów umożliwiających zatrudnienie siostrzeńca itd.
Problem armii we współczesnym świecie jest znaczny. To napędzająca się klasa społeczna. Nie mam wątpliwości, iż jeśli tylko nadarza im się okazja podkręcenia konfliktu zbrojnego - zrobią to. Przecież bez budowania napięcia, zagrożenia ich egzystencja (zawodowa) stałaby pod znakiem zapytania. Wystarczy spojrzeć na działania służ amerykańskich (budowanie zagrożenia terrorystycznego). Abstrahuję od wielkości faktycznego zagrożenia - przemysł zbrojeniowo-wojenny kwitnie!

Brak komentarzy: