czwartek, 25 października 2007

"Dieta a ewolucja naczelnych"

Jak wykazują badania strategii pokarmowych przyjętych przez współczesne naczelne dzisiejsza dieta, zwłaszcza w krajach wysoko uprzemysłowionych, w niewielkim stopniu przypomina roślinną dietę, do jakiej od zarania dziejów przywykły antropoidy. Można wysunąć wniosek, iż wiele schorzeń współcześnie występujących w krajach uprzemysłowionych w pewnej części jest skutkiem odchodzenia od diety roślinnej.

Dobór naturalny ukształtował cechy uważane obecnie za charakterystyczne dla naczelnych wspierając cechy usprawniające zdobywanie pokarmu. W większości chodziło o usprawnienia poruszania się i zdobywania pokarmu na drzewach. Doszło więc do wykształcenia się rąk przystosowanych do obejmowania gałęzi i manipulowania znalezionymi przysmakami, a aparat wzroku znacznie się udoskonalił, by ułatwić szybkie przemieszczanie się w trójwymiarowej przestrzeni koron drzew i dostrzeganie dojrzałych owoców czy młodych listków. I co najistotniejsze konieczność zwiększenia elastyczności zachowań, kształtowania zdolności uczenia się i zapamiętywania wyglądu oraz rozmieszczenia jadalnych części roślin sprzyjało wykształceniu niezwykle dużego mózgu.

Bycie roślinożercą wymaga radzenia sobie z pewnymi niedostatkami diety. Przede wszystkim ściany komórkowe roślin zbudowane są z enzymów, określanych jako błonnik pokarmowy. Pożyteczne dla roślin (nadają kształ, twardość i wytrzymałość ścianom komórkowym) są ciężko strawne dla zwierząt, a niestrawione nie dostarczają ani energii, ani składników odżywczych. Poza tym w wielu roślinach brak jest witamin czy aminokwasów, czy też jest niewiele łatwo przyswajalnych węglowodanów. Dlatego naczelne uzupełniają często dietę o np. owady.

By radzić sobie z pokarmowymi trudnościami naczelne stosują różne strategie. Na przykład afrykańskie gerezy i azjatyckie langury mają, podobnie jak bydło i inne przeżuwacze, dwukomorowy żołądek. W pierwszej, o środowisku zasadowym, komorze rozkładany jest błonnik, dalsze trawienie odbywa się w typowym dla pozostałych naczelnych żółądku o odczynie kwaśnym. Inną strategią jest stopniowe zwiększanie rozmiarów ciała, gdyż mimo iż większe zwierzęta muszą jeść większą ilość pokarmu to na jednostkę masy ciała wystarcza im mniejsza ilość energii. Oprócz strategii morfologicznych są i behawioralne, jak np. specjalizowanie się w wybiórczym zjadaniu pokarmów roślinnych o najwyższej jakości. Ta strategia wiąże się nierozerwalnie z kształceniem pamięci, a co za tym idzie może stwarzać nacisk selekcyjny na powiększanie mózgu. Jako przykład podane zostają różnice wielkości mózgów wyjców płaszczowych i czepiaków geoffroya, które są podobnej wielkości i wywodzą się od wspólnego przodka. Okazuje się, iż czepiaki opierające swoją dietę głównie na owocach mają większe mózgi od wyjców, które spożywają głównie młode liście (znalezienie i zjedzenie owoców wymaga większych umiejętności). Obok różnic behawioralnych między wyjcami a czepiakami są także zasadnicze różnice morfologiczne, wyjce mają szersze i dłuższe jelito pozwalające na dłuższą i dzięki temu skuteczną fermentację liści zawierających mniej łatwo dostępnych kalorii.

Sprzężenie wykorzystania mózgu do rozwiązywania problemów pokarmowych ze zmianami anatomicznymi i z korelacją posiadania większego mózgu z bardziej wartościowym pożywieniem wskazuje, że rozwiązaniem behawioralnym stało się u naczelnych wybieranie pokarmów o wysokich walorach odżywczych. Przy powstających brakach pokarmów roślinnych o najwyższej jakości praludzie w coraz większym stopniu zaczęli zaspokajać swe zapotrzebowanie na białko mięsem. By dostać się do szpiku, czy przebić przez skórę zaczęto coraz bardziej kształcić umiejętności techniczne. Poza tym doszło do podziału pracy, opierającego się na podziale według płci – samice zajmowały się zdobywaniem pożywienia roślinnego, samce zwierzęcego.

Badania zdają się wskazywać, iż ludzki przewód pokarmowy jest przystosowany do diety o dużej zawartości pokarmu roślinnego, a w szczególności błonnika. To uwiarygadnia powszechny pogląd, że ludność krajów uprzemysłowionych zjada zbyt mało świeżych owoców i warzyw, a za dużo oczyszczonych węglowodanów. Ironią jest, że ród ludzki, niegdyś premiowany za unikanie pokarmów o dużej zawartości błonnika, może obecnie cierpieć z powodu jego niedoboru.

(moje streszczenie artykułu Katherine Milton "Dieta a ewolucja naczelnych" zamieszczonego w Świecie Nauki, Wydaniu Specjalnym z 2006 roku)

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

teza o przystosowaniu głównie do roślinnych pokarmów to chyba mit. text obok wydaje mi sie poruszać tylko jeden aspekt zagadnienia. (piszę to z pełną swiadomoscią jako vege). polecam doskonałą pracę o diecie z punktu widzenia ewolucyjnego: Marek Konarzewski, "Na początku był głód", Wwa 2005. praca tym cenniejsza, ze opiera się głównie na metaanalizach, nie poddaje się ideologicznym podszeptom i stara się ujmować obok fizjologii takie istotne sprawy jak zwyczaje zywieniowe etc.

Dwa_słowa_o_mnie pisze...

Dziękuję za propozycję zagłębienia tematu. Jak będę mieć możliwość - skorzystam.