wtorek, 21 września 2010

O kłamaniu

.
"Oszukujemy średnio trzy razy w ciągu dziesięciu minut rozmowy. W dodatku mamy tylko 50 proc. szans na to, że sami trafnie odróżnimy prawdę od kłamstwa"

"Niezależnie od tego, jak wysoko w naszej hierarchii wartości jest uczciwość, i tak kłamiemy. Uczą nas tego od najmłodszych lat rodzice („podziękuj cioci za flaki i powiedz, że bardzo ci smakowały”), nauczyciele („przeproś Jolę i powiedz, że wcale nie myślisz, że jest głupia”), koledzy („powiedz mamie, że na imprezie będą moi rodzice, to pozwoli ci przyjść”). Za tego rodzaju kłamstwa jesteśmy nagradzani – rodzice i nauczyciele nas chwalą, a wieczorem możemy się bawić na imprezie w gronie kolegów z klasy"

No a potem to już z górki...

"Nie potrzebujemy nagrody z zewnątrz, by kłamać. Czerpiemy radość z samego faktu, że udało nam się kogoś oszukać. Kłamanie zwiększa wydzielanie adrenaliny. Daje poczucie wyższości, spełnienia."

"Nie weryfikujemy wszystkich danych, które słyszymy. „W dodatku umysł ludzki jest dość leniwy, a wątpliwości wymagają więcej wysiłku niż zaufanie”"

"Na szczęście większość codziennych kłamstw powinniśmy wyłapać bez trudu. W bardziej skomplikowanych sytuacjach potrzebna będzie czujność i nieco sprytu. Jeśli np. nowo poznana osoba deklaruje, że uczciwość jest dla niej ważna, skierujmy rozmowę na temat, który zachęci do chwalenia się umiejętnością zwodzenia innych. Można się z nią na przykład podzielić swoimi rzekomymi doświadczeniami z kradzieży tabliczki czekolady czy sposobami podpowiadania na sprawdzianach z matematyki. Dobrze przy tym wykazać ekscytację, aby zachęcić rozmówcę do podobnych zwierzeń. Łatwo zdemaskujemy oszusta."

"Prof. James Pennebaker z Univeristy of Texas w Austin ustalił, że zmyślone historie opowiadamy inaczej niż te, które się wydarzyły. Na zmyślanie wskazuje m.in. ograniczenie zdań wypowiadanych w pierwszej osobie i dystansowanie się do sytuacji. Przykładem może być Bill Clinton, który mówiąc o swoim związku z Moniką Lewinsky, twierdził, że nie utrzymywał stosunków seksualnych z tamtą kobietą („I did not have sexual relations with that woman”). Jednocześnie wskazywał palcem w innym kierunku, niż patrzył – tak się dzieje, gdy kłamiemy, bo mózg jest zbyt zajęty kontrolowaniem zmyślanej historii, by obciążać się koordynowaniem wzroku i gestów rąk. Kłamanie podwyższa poziom adrenaliny, więc wyzwala w kłamiących napięcie. Pennebaker wyjaśnia, że to dlatego w ich wypowiedziach pojawia się więcej słów o negatywnych konotacjach: nienawidzić, bezwartościowy, smutek itp. Kłamcy mają skłonność do uwiarygodniania opowieści słowami typu zawsze, nigdy, każdy. Rzadziej używają za to takich słów, jak oprócz, ale, jednak, podczas opowiadania prawdziwych fragmentów historii służących m.in. do oddzielania tego, co opowiadający zrobił, od tego, co się nie wydarzyło. Warto też zwrócić uwagę na ton i załamania głosu, wydłużone przerwy między słowami oraz przejęzyczenia."

Źródło i cały tekst - oczywiście polecany przeze mnie - na: focus.pl.

Brak komentarzy: