poniedziałek, 31 maja 2010

Ile człowiek wytrzyma

.
Polecam tekst na wyborcza.pl o granicach wytrzymałości. Poniżej na zachętę kilka fragmentów.

"Wytrzymanie zimna to zdolność naszego ciała do utrzymania stałej temperatury 37 st. Celsjusza. Już w temperaturze pokojowej, czyli około 20 st., człowiek może dostać hipotermii. Warunek - musi być mokro i wietrznie. Kiedy jest zimno, zaczynamy mieć dreszcze, odcinany jest dopływ krwi do najdalszych fragmentów ciała, np. palców. Gdy temperatura ciała spadnie o 2 stopnie, wchodzimy w stan hipotermii. Tracimy przytomność, serce gubi rytm. Śmierć przychodzi, gdy schłodzimy się do 24 stopni."

"W życiu często doświadczamy stanu przeciążenia (kiedy siła bezwładności zwiększa ciężar naszego ciała) - w ruszającej lub zatrzymującej się windzie, hamującym samochodzie. W lunaparku przeciążenia mogą chwilowo dochodzić nawet do 5 g (w fotele wciska nas siła pięć razy większa niż normalnego ciążenia ziemskiego). Dlatego czujemy łaskotanie w żołądku i mdłości, ale wagoniki i tory są tak skonstruowane, że nie tracimy przytomności. Długotrwałe przeciążenie może doprowadzić do zaburzeń widzenia (krew odpływa z siatkówki oka). Najbardziej wrażliwi jesteśmy na siły działające pionowo - w dół naszych stóp - bo powodują odpływ krwi z mózgu. Wystarczy od 5 do 10 sekund przy przeciążeniu 4-5 g, żeby stracić przytomność."

"Im wyżej, tym mniejsza koncentracja tlenu. Wtedy hemoglobina - białko, które transportuje tlen z płuc do komórek - nie może przyłączyć go do siebie w wystarczającej ilości. A na niedobór tlenu najbardziej wrażliwy jest mózg. Pierwszymi objawami niedotlenienia są bóle i zawroty głowy. Przy długotrwałym przebywaniu na wysokości ponad 5 tys. metrów zmniejsza się też masa mięśniowa i rośnie ryzyko gromadzenia się płynu w płucach i mózgu. Wejście bez aparatu tlenowego wyżej niż na 7,5 tys. metrów dla większości ludzi kończy się utratą przytomności, a nawet śmiercią. Człowiek może z czasem zaaklimatyzować się do wysokości. Dobra zasada jest taka, że im wyżej idziesz, tym krócej tam powinieneś być."

"Większość z nas nie jest w stanie wstrzymać oddechu przez minutę. Jakim fenomenem jest więc Stephane Mifsud, który w zeszłym roku nie oddychał przez 11 minut i 35 sekund? Osoby trenujące takie zdolności zanurzają się w zimnym basenie, co wyzwala w nich instynktowny skurcz naczyń krwionośnych, kierując krew z nóg i rąk do mózgu i serca. Wytrenowany "wstrzymywacz oddechu" jest wstanie obniżyć liczbę uderzeń serca o połowę."

"W teorii człowiek umiera, dopiero gdy całkowicie zużyje tłuszcz, białka i węglowodany budujące jego ciało. W praktyce umiera znacznie wcześniej. To wynika z tego, że pewne związki nie mogą zostać wykorzystane bez obecności innych. Bez jedzenia człowiek może wytrzymać kilka tygodni. Jeśli oprócz wody ma także dostęp do witamin (szczególnie witaminy B niezbędnej do tego, żeby metabolizować tłuszcze), czas ten można wydłużyć ponoć do roku!"

"Jak długo możemy zmuszać się do zachowania uwagi, zanim nasz mózg zażąda od nas natychmiastowej przerwy? Średnio dorosły może skoncentrować się na jakimś zadaniu przez pół godziny do 40 minut. Potem musi mieć kilka minut przerwy. Zachować uwagę możemy już znacznie dłużej. Ostateczny limit pracy, np. dla kierowców czy pilotów, to 12 godzin, ale nie każdy może przerwać pracę po tym czasie. Niektóre skomplikowane operacje chirurgiczne trwają nawet 16 godzin, ale te najdłuższe bywają dzielone między dwa zespoły."

Źródło i cały tekst na wyborcza.pl.

Brak komentarzy: