wtorek, 29 stycznia 2013

Co z tą solą na drogach?

.
Zima jeszcze w pełni, choć za pasem czuć już powoli wiosnę. Na drogach w większości czarno. Cieszymy się, że drogi są przejezdne. Wielu z nas jednak myśli o koszcie - nie tylko wprost finansowym (kupno i rozsypanie soli), ale tym, który ponosimy jeżdżąc, chodząc i mieszkając przy tych drogach.

Dzięki soli temperatura, przy której lód się rozpuszcza, obniża się - zależnie od stężenia. Dzięki temu zalegający lód czy śnieg posypany solą rozpuszcza się w temperaturach poniżej zera. "Sól dyfunduje w lód i narusza jego strukturę krystaliczną. Pojawiają się defekty sieci krystalicznej, w związku z czym, łatwiej jest rozerwać wiązania tej sieci. Potrzebna jest zatem do tego mniejsza energia. Ponieważ miarą temperatury powietrza czy lodu jest średnia energia kinetyczna cząstek tworzących, fakt ten oznacza, iż sieć taka przestaje być stabilna w niższej temperaturze (przy mniejszej energii)" (źródło: jakubw.pl

Zwierzęta zdecydowanie wolą śnieg bez soli. Radzą sobie ze śniegiem czy lodem, za to sól bardzo często rani ich łapy.

  










































Wszystko fajnie, tylko ta sól po zniknięciu lodu czy śniegu nie znika magicznie, nie wyparowuje jak woda. "Używanie soli do odmrażania ma jednak dość istotne wady - po rozpuszczeniu śniegu pozostaje roztwór solanki, który wnika z podłoże. Zasolenie gleby w miastach jest często tak duże, że nic większego od miniaturowych krzaczków nie chce tam rosnąć. Sól wnikająca w drobne pory betonu i asfaltu osłabia ich strukturę gdy w suchszym okresie zaczyna krystalizować, rozsadzając pory. W przypadku betonu prowadzi to do powstawania odprysków i "łuszczenia się" wierzchniej warstwy. W przypadku asfaltu sprzyja pękaniu. Wnikając w elementy żelazobetonu przyspiesza korozję prętów zbrojeniowych, osłabiając konstrukcje. Z tego samego powodu szkodzi samochodom. Pozostawia także osady na nawierzchni i na butach, a wnikając w skórę buta sprzyja jej pękaniu." (źródło: nowaalchemia.blogspot.com)


niedziela, 27 stycznia 2013

Efekt nocebo, czyli efekty uboczne i klątwy

.
O tym, iż człowiek jest niezwykle podatny na sugestie wiadomo od baaardzo dawna. Pewnie każdy sam miał okazję się o tym przekonać. Czy to na własnej skórze, czy to widząc takie zachowania u innych. Naukowcy wyróżnili pewną grupę zachowań, o charakterze negatywnym dla zdrowia, które mają swoje źródło w poddawaniu się sugestii - mianowicie efekt nocebo. Można powiedzieć, że wyodrębnili podgrupę podobną do efektu placebo.

Jak się okazuje niektórzy ludzie nie powinni wręcz czytać ulotek leków, gdyż ich konstrukcja psycho-emocjonalna wywołuje u nich te efekty. Nocebo ma też swój udział w innym spotykanym, niestety, w naszym świecie zjawisku. "Na przykład uroki. Wiadomo, że delikwent trafiony skuteczną klątwą może zachorować, a nawet umrzeć. Magia? Niekoniecznie. Aby urok był skuteczny, konieczne są trzy czynniki: rzucający urok musi być przekonujący, ofiara musi wierzyć w te praktyki i - po trzecie - ofiara musi wiedzieć, że jest obiektem uroku. (...) Dziś sytuacja nieco się zmieniła. Moc magiczną zastąpiła moc medyczna, a szamana - lekarz. Ale siła oddziaływania pozostała ta sama."

Polecam cały tekst, który powyżej zacytowałam: wyborcza.pl.

Kłótliwe sikorki

.
Ostatnio udało mi się zrobić całkiem dobrą sesję fotograficzną żerujących w karmniku sikorek. Jest tam sporo rarytasów, ale na początek kilka ujęć pokazujących jak wyglądają "sikorcze dyskusje" ;-) Największe wrażenie oczywiście robi ta zbiorowa wymiana zdań ;-)





piątek, 25 stycznia 2013

Dializy domowym sposobem

.
"Trzy razy w tygodniu Hu siada na małej toalecie w swoim mieszkaniu i podłącza się do sztucznej nerki. Urządzenie zbudował sam. Jego działanie opiera się na dwóch zbiornikach połączonych membraną, która przepuszcza tylko niektóre związki. Do jednego ze zbiorników wpompowywana jest krew, a w drugim znajduje się płyn do dializ, który "przyjmuje" z krwi szkodliwe substancje przemiany materii. Mężczyzna wbija w ramię dwie igły – jedna odprowadza do urządzenia nieprzefiltrowaną krew, a druga wprowadza do żyły krew oczyszczoną.
Hu Songwen sam sporządza płyn do dializ. W tym celu wykorzystuje chlorek potasu oraz wodorowęglan sodu, które rozpuszcza w oczyszczonej wodzie."


 Niesamowite. Mężczyzna przez 13 lat sam się dializował, po tym jak po sześciu latach dializowania przez szpital nie miał już oszczędności za płacenie za te dializy. Sam skonstruował urządzenie, płyn, sam się nakłówa. Takich osób jest więcej i jak przyznaje bohater opowieści, niektórzy umierają od powikłań powstających przy takiej domowej dializie. Jemu się udało już 13 lat tak przeżyć.
Z informacji tej można wyciągnąć wniosek odnośnie tego jak kosztowana jest służba zdrowia (bohater artykułu twierdzi, że jego dialiozowanie kosztuje 12% tego co musiał w szpitalu płacić). Można podziwiać ludzką pomysłowość i umiejętności oraz determinację. Zachęcam do przeczytania całego artykułu.

Źródło i cały tekst: onet.pl oraz dailymail.co.uk (stąd też zdjęcie).

Szczenię psa a szczenię wilka

.
"Wiadomo, że istnieją zasadnicze różnice w rozwoju między psimi i wilczymi szczeniakami, wśród nich należy wymienić choćby zdolność do samodzielnego poruszania się. Ale co jeszcze je różni?

Lord testowała reakcję zwierząt na znane im i nowe zapachy, dźwięki, bodźce wzrokowe. Badania przeprowadzała co tydzień. Okazało się, że oba gatunki doskonalą swoje zmysły w tym samym czasie. Jednak w innym momencie pojawia się u nich tzw. okienko socjalizacyjne - czterotygodniowy okres, w którym zwierzęta nastawione są pozytywnie na to, co przychodzi do nich z zewnątrz.

W tym czasie wszystkie szczeniaki zaczynają chodzić i poznawać swoje otoczenie bez najmniejszych oznak strachu. Reagują przyjaźnie na każdą osobę czy inne zwierzę, które spotkają na swojej drodze. To idealna chwila, by szczeniak nawiązał bliski kontakt z ludźmi, owcami, końmi czy nawet kotami, które potem traktuje jako swoje stado. Wykorzystują to np. hodowcy psów pasterskich.

Z czasem okienko się zamyka i zwierzęta zaczynają bać się nowości.

Z obserwacji uczonej wynika, że zarówno psy, jak i wilki rozwijają zmysł powonienia w wieku dwóch tygodni, słuchu czterech tygodni, a widzą dobrze po sześciu. Jednak okienko socjalizacyjne otwiera się dla nich w różnym czasie. Psy zaczynają ten okres w czwartym tygodniu życia, podczas gdy wilki już w drugim.

To istotne różnice."
Źródło i cały tekst: wyborcza.pl.