czwartek, 28 lutego 2008

Odzyskał wzrok dzięki zębowi syna

Medycyna jest fascynująca w swoich nieograniczonych możliwościach...

"Bob McNichol, 57-letni Irlandczyk, który w listopadzie 2005 roku stracił wzrok w wyniku wybuchu płynnego aluminium, odzyskał wzrok dzięki... zębowi syna.

W pewnym momencie lekarze z Zielonej Wyspy powiedzieli mężczyźnie, że zrobili już wszystko, co tylko mogli. Wtedy McNichol usłyszał o operacji przeprowadzanej przez doktora Christophera Liu z Sussex Eye Hospital w Brighton: osteoodontokeratoplastyce (ang. Osteo-Odonto-Keratoprosthesis, OOKP).

Jej pionierami byli w latach 60. ubiegłego wieku Włosi. Polega ona na tworzeniu oparcia dla sztucznej rogówki z własnych zębów pacjenta i otaczających kości. W przypadku Irlandczyka wykorzystano tkanki jego syna Roberta: korzeń zęba i fragment szczęki.

Najpierw odtworzono prawy oczodół, potem umieszczono w nim kawałek zęba, a w wydrążonym otworze umocowano soczewkę. Pierwsza operacja trwała 10 godzin, druga już o połowę krócej. McNichol ma 65% szans na odzyskanie wzroku. Już teraz może wykonywać proste czynności i oglądać telewizję."

Źródło: Yahoo! za Kopalnia Wiedzy.

środa, 27 lutego 2008

Największa na świecie przechowalnia nasion

"Na położonej za kołem arktycznym norweskiej wyspie Spitsbergen otwarto właśnie największą i prawdopodobnie najnowocześniejszą na świecie przechowalnię nasion. Już w pierwszych dniach działalności ten ogromny kompleks przyjął ponad 100 milionów nasion pochodzących z ponad 100 krajów świata. W ten sposób powstaje największa i najbardziej różnorodna kolekcja nasion, jaką kiedykolwiek stworzono na Ziemi. (...)

Depozyt umieszczono 130 metrów pod powierzchnią góry, niedaleko wioski Longyearbyen na Spitsbergenie. Obecnie w przechowalni znajduje się 268000 próbek nasion. Każda pochodzi z innej farmy lub pola. Łączna waga nasion zdeponowanych pierwszego dnia wyniosła 10 ton.

Zamiarem twórców bezprecedensowego projektu było stworzenie "kopii zapasowej" możliwie wielu gatunków roślin ważnych dla człowieka. Ma to na celu ochronę bioróżnorodności w dobie zmian klimatycznych i zubożenia ekosystemów. Dzięki doborowi kilku optymalnych gatunków roślin można co prawda osiągnąć większe zbiory, lecz ewentualny czynnik szkodliwy dla danego gatunku bądź odmiany może spowodować globalną katastrofę. Z tego powodu niezbędne było stworzenie bezpiecznego i trwałego depozytu, który pozwoliłby odtworzyć zniszczone rośliny w razie jakiejkolwiek nieprzewidzianej sytuacji.

Ze względu na położenie wewnątrz góry na lodowcu depozyt ma szansę przetrwać 200 lat w stanie naturalnego zamrożenia, niemal zupełnie niezależnie od zmian klimatu na powierzchni Ziemi. W czasach zagrożenia różnorodności życia zasiedlającego naszą planetę Norwegia jest dumna, że mogła odegrać tak ważną rolę w tworzeniu budynku zdolnego do ochrony nie tylko nasion, ale także zrębu ludzkiej cywilizacji - powiedział premier Norwegii Jens Stoltenberg.

Uruchomiony depozyt ma charakter non-profit, a jego obsługą zajmie się organizacja NordGen. W ramach projektu zostanie także uruchomiona internetowa baza danych, obejmująca informacje o wszystkich przechowywanych nasionach. Warto dodać, że wstępny ładunek depozytu to zaledwie 5% jego całkowitej pojemności.

Norweska przechowalnia składa się z trzech pilnie strzeżonych pomieszczeń, umieszczonych na końcu 125-metrowego tunelu prowadzącego w głąb lodowca położonego na wyspie w archipelagu Svalbard. Nasiona będą przechowywane w temperaturze -18 stopni Celsjusza w specjalnie zaprojektowanych czterowarstwowych pojemnikach, które następnie umieszcza się w zbiorczych pojemnikach. Każdy taki pojemnik wkłada się do specjalnego termosu, utrzymującego niską temperaturę na wypadek uszkodzenia urządzeń regulujących mikroklimat komory. Sami twórcy przechowalni szacują, że niektóre z nasion mogą w takich warunkach przetrwać od dwóch aż do dwudziestu tysięcy lat, a następnie dać początek nowym roślinom.

Również poziom zabezpieczeń przed intruzami robi wrażenie. Aby dostać się do pomieszczeń, w których przechowywane są nasiona, konieczne jest pokonanie aż czterech par drzwi. Każdy materiał wnoszony do budynku jest prześwietlany, a budynek jest wprost najeżony detektorami wykrywającymi obecność niepożądanych osób."

Źródło: Biology News za Kopalnia Wiedzy. Zdjęcia ze strony Svalbard Global Seed Vault.

czwartek, 21 lutego 2008

Gwinea Równikowa - zapomniany kraj

"Dziwny to kraj, zapomniany, daleki, niemal nierzeczywisty. I jeden z najnieszczęśliwszych na świecie.

Cała Gwinea Równikowa to porośnięty tropikalną dżunglą skrawek lądu ściśnięty na wybrzeżu Atlantyku między Kamerunem i Gabonem oraz spowite mgłami wulkaniczne wysepki w Zatoce Gwinejskiej. Na największej z nich, zwanej niegdyś Fernando Po, znajduje się stolica kraju - Malabo. Poza stolicą jest tu tylko jeszcze jedno miasto, a w całym kraju mieszka najwyżej pół miliona ludzi.

Kiedyś były to afrykańskie kolonie Hiszpanii. Ale ponieważ nie znaleziono tu żadnych skarbów, Hiszpanie pożegnali się z nimi bez żalu, oddając je w ręce dawnego urzędnika kolonialnego, niejakiego Francisco Maciasa Obianga Nguemy. Ten zaś okazał się krwiożerczym psychopatą, jednym z najokrutniejszych tyranów, jakich wydała Afryka.

Władzę, jaką mu powierzono w 1968 roku, uznał za wręczony mu akt własności państwa. Ogłosił się więc jego władcą dożywotnim, kazał tytułować Niestrudzonym i Jedynym Cudem oraz Wielkim Mistrzem Oświaty, Wiedzy i Kultury. I generałem, choć nigdy nie służył w wojsku. Zabronił wszelkiej krytyki jako najcięższej zbrodni. Wszędzie tropił spiski, a ludzi, których o nie podejrzewał, bezlitośnie mordował.

W ciągu 11 lat panowania wymordował jedną czwartą poddanych. Jedna trzecia tych, co przeżyli, uciekła z kraju. Doprowadził Gwineę do ruiny. Zaniedbywane plantacje kakao i kawy porastała dżungla, uśmierciła zaraza.

W obawie przed szalonym władcą z Malabo uciekli wszyscy cudzoziemcy. Pozamykano opustoszałe hotele i hiszpańskie restauracje. Ustał niemal obrót pieniężny, ponieważ tyran zagarnął całą gotówkę dla siebie.

Kres jego rządów położył zbrojny zamach stanu przeprowadzony przez jego bratanka Teodoro Obianga. Wujek prezydent jemu jedynemu ufał, zrobił go szefem sztabu swojego wojska. Żołnierze stanęli za swoim dowódcą. Macias uciekł do dżungli, ale rozpoznali go i wydali żołnierzom mieszkańcy leśnych osad. Osądzono go, skazano na śmierć i zabito na oczach gawiedzi.

Teodoro Obianga, do dziś miłościwie panujący, kazał się nazywać Wyzwolicielem. Ale nie ogłosił się jak wujek władcą dożywotnim, lecz pozwolił, by poddani co siedem lat wybierali go na prezydenta. I to w zasadzie była jedyna różnica między panowaniem obu przywódców z Malabo.

Ale była jeszcze jedna rzecz, która różniła epokę Maciasa od czasów Teodoro. Za rządów tego drugiego odkryto tu złoża ropy naftowej, jedne z najbogatszych w Afryce. Prezydent, po staremu uważając się za właściciela kraju, zagarnął też dla siebie petrodolarowy skarb, który uczynił go jednym z najbogatszych ludzi w Afryce. Poza prezydentem i jego rodziną na nie-spodziewanej naftowej mannie dorobiły się chyba jeszcze tylko znudzone prostytutki z Malabo, które wraz z najazdem cudzoziemskich nafciarzy znalazły nagle nowych klientów."

Fragment bardzo ciekawego artykułu z Dużego Formatu.

Wirus hiszpańskiej grypy

"Zaledwie dwie mutacje zadecydowały o tym, że słynna epidemia grypy hiszpanki pochłonęła aż 50 milionów ofiar - donoszą specjaliści z Masachussets Institute of Technology (MIT). Co ciekawe, wirus, który zaatakował Europę w 1918 roku, przeniósł się na człowieka bezpośrednio z ptaków, podobnie jak słynna w ostatnich latach "ptasia grypa" H5N1."

Więcej na Kopalnia Wiedzy.

środa, 20 lutego 2008

Film - taniec tysiąca rąk Bodhisattwa

"Zobacz niesamowity spektakl tańca tysiąca rąk Bodhisattwa w wykonaniu niepełnosprawnych tancerek.

Występ chińskiej trupy artystycznej zrzeszającej osóby niepełnosprawne (China Disabled People's Performing Art Troupe) to niezwykłe widowisko.

Grupa, założona w 1987 roku przez Deng Pufang, skupia osoby upośledzone fizycznie i intelektualnie z całych Chin - studentów, farmerów, urzędników. Już od momentu powstania daje niesamowite występy na całym świecie, wzbudzając zachwyt i aplauz publiczności.

Zobaczcie rewelacyjny występ głuchych tancerek przygotowany przez chińskiego generała-choreografa Zhang Jigang i przekonajcie się sami!"

Taniec i źródło informacji na deser.gazeta.pl.

wtorek, 19 lutego 2008

Inna strona opiekuńczej Szwecji

Kilka cytatów z ciekawego i dającego do myślenia tekstu z Dużego Formatu Gazety Wyborczej.

"W latach 90. w szwedzkim państwie opiekuńczym wieje chłodem i obojętnością. Kusi, by obarczyć neoliberalizm odpowiedzialnością za wszelkie nowe objawy znieczulicy społecznej. Byłoby to jednak oszukiwaniem samego siebie. Postępująca demoralizacja państwa opiekuńczego rodzi się z jego własnej podświadomości, jest owocem ideologicznych przyzwyczajeń."

"Jeśliby dla eksperymentu potraktować poważnie logikę argumentów państwa opiekuńczego, można łatwo zauważyć, że opiera się ona na szeregu błędnych założeń: że gdy ludzie mówią o godności człowieka, mają na myśli poczucie bezpieczeństwa, że cenią sobie to bezpieczeństwo ponad wszystko i że najbezpieczniejszy jest ten, kto nie może, a zatem nie musi sterować własnym losem. Dalej: realistyczny pogląd, że miłość często w zanadrzu kryje cierpienie, i zaskakujący wniosek, że dlatego właśnie nie jest warta swej ceny. Wiara, że można tak skonstruować machinę dobrobytu, by była bardziej ludzka niż suma człowieczeństwa poszczególnych funkcjonariuszy, byleby tylko przestrzegali zasad..."

"Równość i sprawiedliwość są istotnie warte zachodu, o ile dotyczą stosunków społecznych, to jest dziedzin, w których naprawdę pragniemy być równouprawnieni: prawa, stosunków zawodowych, dostępu do szkoły i szpitala. Okazało się jednak, że aparat państwa opiekuńczego ma obiektywne trudności z ustaleniem, gdzie kończy się sfera społeczna, a zaczyna osobista. Tak więc równość i sprawiedliwość znalazły swoich obrońców również w dziedzinie opieki.

Z uporem maniaka państwo i gmina kontynuują dzieło wymiaru sprawiedliwości i szerzą równość, także kiedy przychodzi zmieniać staruszkom pieluchy i gotować im kleik. Opiekunka społeczna i przedszkolanka są u nas przecież urzędniczkami i podlegają tym samym przepisom co sędzia czy szef policji. Lecz ta sama bezstronność i obiektywizm, które w sali sądowej chronią słabych, zastosowane bezmyślnie w szpitalu czy przedszkolu stają się zimnym szyderstwem. Marna to pociecha, że osoba, która nas podmywa, czyni to bezstronnie, jeśli wiemy, że będzie nas za chwilę pocieszać - sprawiedliwie."

"Państwo opiekuńcze bezustannie nas przekonuje, że branie na siebie osobistej odpowiedzialności to niebezpieczna i niedemokratyczna postawa. Odpowiedzialność to przecież też i władza. A u nas władza spoczywa w rękach demokratycznie wybranych organów i instytucji, jednostki nigdy nie mogą być równie demokratyczne. Nauczyliśmy się w końcu podejrzliwości wobec rozwagi i wyczucia jednostki i przyzwyczailiśmy się prosić o przepisy i jednoznaczne zasady postępowania. W tej chwili nawet wśród lekarzy słychać głosy, że lepiej by było, gdyby ktoś inny, najchętniej jakieś demokratycznie wybrane kolegium, przejął odpowiedzialność za odłączenie respiratora. Jeśli żywa jest jeszcze jakaś utopia, to chyba utopia niezmiennie czystego sumienia."

poniedziałek, 18 lutego 2008

Po prostu piękna piosenka

The Hollies - He Ain'g Heavy He's My Brother... Brak słów...
Można tylko słuchać, słuchać i rozpływać się gdzieś między dźwiękami...
(utwór na wrzuta.pl)

Tekst:

The road is long
With many a winding turn
That leads us to who knows where
Who knows where
But I'm strong
Strong enough to carry him
He ain't heavy, he's my brother

So on we go

His welfare is of my concern
No burden is he to bear
We'll get there

For I know
He would not encumber me
He ain't heavy, he's my brother

If I'm laden at all
I'm laden with sadness
That everyone's heart
Isn't filled with the gladness
Of love for one another

It's a long, long road
From which there is no return
While we're on the way to there
Why not share

And the load
Doesn't weigh me down at all
He ain't heavy he's my brother

He's my brother
He ain't heavy, he's my brother

Po prostu piękne zdjęcie


Zdjęcie ze strony www.vertustech.com.

niedziela, 17 lutego 2008

Światowy Dzień Kota

Post z okazji Światowego Dnia Kota, który dziś obchodzimy.
"Ponad połowa wszystkich urodzonych każdego roku psów i kotów ginie tragicznie albo umiera z braku opieki, ponieważ nie starcza dla nich ludzkich domów. Kastracja pomaga w rozwiązywaniu problemu nadpopulacji bezdomnych zwierząt oraz wielu problemów ze zwierzętami domowymi. Jest to rutynowy zabieg chirurgiczny wykonywany w gabinetach weterynaryjnych. Daje stuprocentową pewność uniknięcia niepożądanego miotu, pomaga uniknąć szeregu chorób o podłożu hormonalnym, wpływa na złagodzenie zachowania kotów i psów." (www.miau.pl)

(Zdjęcie z tej strony)
Oraz Kocie Przykazania, Ci którzy mieszkają z kotem zrozumieją ich znaczenie, a dla pozostałych będą uproszczonym obrazem kociej psychiki ;-).

"Kocie przykazania
* Nie będziesz wskakiwał na klawiaturę, kiedy człowiek łączy sie przez modem.
* Nie będziesz wyciągał kabelka telefonicznego z gniazdka w modemie.
* Nie będziesz rozwijał całej rolki papieru toaletowego.
* Nie będziesz siadał przed monitorem ani telewizorem, jakbyś był przezroczysty.
* Nie będziesz rzucał pawia balistycznego ze szczytu lodówki.
* Nie będziesz wchodził do jadalni tylko po to, żeby wylizać sobie tyłek.
* Nie będziesz się układał z zadkiem przed ludzką twarzą.
* Nie będziesz zeskakiwał z wysokości na ludzkie genitalia.
* Chociaż jesteś szybki, nie dasz rady przebiec przez zamknięte drzwi.
* Nie będziesz łaził po budziku i wyłączał go.
* Nie będziesz właził do śmietnika z obrotową pokrywą, bo wpadniesz i zatrzaśniesz się w środku.
* Nie będziesz wskakiwał na kibel, kiedy człowiek już na nim siedzi.
* Nie będziesz wskakiwał śpiącym na brzuch o czwartej nad ranem.
* Zechcesz zauważyć, że dom nie jest więzieniem, z którego się ucieka przy każdej nadarzającej się okazji.
* Nie będziesz sie podstawiał ludziom pod nogi, nawet jeśli idą za wolno.
* Nie będziesz otwierał drzwi łazienki, kiedy goście są w domu.
* Będziesz pamiętał, że jesteś drapieżnikiem, a kwiatki nie są z mięsa.
* Będziesz okazywał skruchę, kiedy cię besztają."
(Z Leksykot)

czwartek, 14 lutego 2008

Energia wokół nas

"Pomyślmy, ile energii wokół nas się marnuje. Samo ludzkie ciało generuje kilkanaście watów mocy. Kiedy? Gdy chodzimy, oddychamy, piszemy na klawiaturze komputera czy się kochamy. A także, gdy się spocimy i jak staropolskim szlachciurom "kurzy się nam z czuba". (...) Świat naprawdę jest pełen energii z niczego, której do tej pory nie zauważaliśmy, a którą można czerpać pełnymi garściami. Wyobrażam sobie np., że zamiast gorączkowo szukać gniazdka, do którego mógłbym podłączyć mój laptop, ładowałbym go prądem, niosąc w torbie czy stukając palcami w klawiaturę. (...) Drżące ludzkie ciało, prądotwórcza koszula i spodnie, pasażerowie kolei czy nowa żółta łódź podwodna - to wszystko najnowsze pomysły naukowców na uzyskanie energii wprost z niczego"

Źródło: gazeta.pl.

Walentynkowa świnka

Z okazji święta, które właściwie nie obchodzę ;-) zamieszczam serduszkową świnkę ;-)

środa, 13 lutego 2008

Stereotypizacja czy opis Polaków

Obraz danego narodu widziany oczami innego pokazuje wiele prawdy, której nie chce dostrzegać obserwowany naród. Zjawisko to następuje szczególnie wtedy, gdy dochodzi do masowych migracji. Oczywiście pojawiająca się grupa imigrantów zawsze trafi na chętnych do stereotypizacji, szczególnie gdy "mieszają się" dwa "zwaśnione" narody, a więc przede wszystkim sąsiedzi. Jednakże, gdy do danego kraju przyjeżdżają imigranci z państwa, z którym waśnie historyczne go nie wiążą, to można pokusić się o stwierdzenie, iż głosy krytyczne względem przybyszów mają więcej prawdy w sobie.
Stąd też, gdy czytam o opiniach na temat Polaków przyjeżdżających do pracy do takiego kraju jak Islandia, odczytuję krytykę Polaków jako potwierdzenie ich cech narodowościowych, a nie jako stereotypizację. Nie oznacza to oczywiście, że każdy, kto urodził się w Polsce posiada takie cechy, oznacza to, iż takie cechy posiada istotnie więcej osób niż w innych grupach narodowościowych.

"Polacy to "wschodnioeuropejski motłoch, są gołosłowni, nie uczą się języka, nie chcą się dostosować" - dowiadujemy się na stronie Stowarzyszenia przeciw Polakom w Islandii.
Stronę założył w internetowym serwisie MySpace 14-latek z Reykjaviku. Przez kilka dni "stowarzyszenie" zgromadziło 700 członków, głównie nastolatków. W internetowych dyskusjach twierdzą oni, że "Islandia musi pozbyć się Polaków zanim będzie za późno", bo wszystko "rujnują" i zachowują się jakby "kraj do nich należał". Kradną i nie sposób ich zmusić do pracy. (...) W Islandii, której rynek pracy otwarto w połowie 2006 r., mieszka dziś ponad 10 tys. Polaków."
Źródło: gazeta.pl.

piątek, 8 lutego 2008

Pomóżmy bezdomnym zwierzętom

Film do ściągnięcia (100 MB). Warto obejrzeć i pokazać innym.

Nie bądźmy obojętni wobec bezdomnych zwierząt! To my z nich robimy bezradne i chore istoty. A tak niewiele trzeba, by to zmienić... Trochę współczucia, odpowiedzialności i odrobinę wysiłku... (fillm ze strony www.wybierzmiska.pl)

poniedziałek, 4 lutego 2008

Palenie przy dziecku

"W Polsce 92 proc. palących rodziców przyznaje się do palenia w obecności dzieci. Jest to jeden z najwyższych wskaźników w Europie - alarmują w Międzynarodowym Dniu Walki z Rakiem inicjatorzy kampanii "Lokal bez papierosa".
Według szacunków, na które powołuje się stowarzyszenie MANKO (inicjator kampanii "Lokal bez papierosa"), w Polsce każdego roku rodzi się też 100 tys. dzieci, których matki palą w czasie ciąży.

Organizacja przypomina także, że palenie bierne jest równie szkodliwe jak czynne. Dzieci palących rodziców mają mniejszą wagę i są niższe niż ich rówieśnicy, znacznie częściej chorują. Przeciętnie o cztery miesiące później zaczynają chodzić i mówić. W okresie wczesnoszkolnym mają większe problemy z pisaniem, czytaniem oraz zapamiętywaniem tekstów. Są dużo bardziej narażone na bycie palaczami w przyszłości oraz na raka płuc."

Źródło: gazeta.pl.

Dla mnie palenie przy dziecku to jak systematyczne bicie fizyczne bądź molestowanie psychiczne. Jeśli być konsekwentnym w trendzie wzmacniania praw dziecka, palenie przy dziecku powinno być wystarczającym powodem do odbierania praw rodzicielskim - ja jestem za!

Akcja na dworcu w Nowym Jorku

Akcja zorganizowana na dworcu w Nowym Jorku. Ponad 200 osób sugerowało, że czas się nagle zatrzymał :-) Fajnie zrobione.

Obejrzyj na deser.gazet.pl.

niedziela, 3 lutego 2008

Zakaz dla ateistycznych bajek?

"Niemieckie Ministerstwo ds. Rodziny jest oburzone ateistyczną książeczką dla dzieci. Jego zdaniem opowieść, która tłumaczy dzieciom, że Bóg nie istnieje, obraża muzułmanów, chrześcijan i Żydów.

Ministerstwo żąda od Federalnego Biura Weryfikacji Mediów natychmiastowego wycofania ze sprzedaży książki, która ma tytuł: „Którędy do Pana Boga, pyta prosiaczek” .

Jednak zgodnie z prawem tylko publikacje nawołujące do „rasowej nienawiści, zawierające pornografię lub przemoc” zagrażają młodzieży i mogą zostać ocenzurowane. Zdaniem wydawnictwa Alibri z Nadrenii Północnej-Westfalii, w którym książka ukazała się we wrześniu 2007 r., bajka o prosiaczku jest „niewinnym podręcznikiem dla rodziców ateistów, którzy chcą nauczyć dzieci krytycznej oceny wiary“. – Nie nawołujemy do nienawiści. Uczymy dzieci, że Bóg jest im niepotrzebny – twierdzi szef wydawnictwa Gunnar Schedel.

Ministerstwo uważa jednak, że książka szydzi z największych światowych religii. Przedstawiony w niej rabin twierdzi np., że „niewierzących trzeba mordować”. Chrześcijanie są wyśmiewani za to, że „jedzą ciastka z ludzkiego ciała”, a muzułmanie za to, „że się często myją”. Decyzja o wycofaniu książki ze sprzedaży ma zapaść jeszcze w lutym."

Źródło: Rzeczpospolita i blog Ateo Info.

Ośmieszają się tylko takimi próbami zakazywania. Jeśli tylko pojawi się na polskim rynku ten "Dawkins dla dzieci" to od razu go kupię.


To przerażenie prosiaczka i jeżyka na zdjęciu widoczne mówi samo za siebie, ale dla katolików to "rozkoszny" obraz - ukrzyżowanego boga...

Ciekawe zdjęcia lotnisk.





Więcej zdjęć na deser.gazeta.pl.

sobota, 2 lutego 2008

Pouczający film

Film: Czy wiesz, że.... Tekst o przyszłości... I gdzie w tej przyszłości jest Polska...

Obejrzyj na YouTube.

Wyhodowano szczękę w brzuchu

"Fińscy naukowcy wymienili pacjentowi górną szczękę, używając do tego celu kości wyhodowanej z tłuszczowych komórek macierzystych pacjenta. Kość była hodowana w... brzuchu chorego. (...) Fińscy naukowcy najpierw wyizolowali komórki macierzyste z tłuszczu pacjenta, a następnie przez dwa tygodnie hodowali je w specjalnym płynie, zawierającym m.in. serum z krwi pacjenta. Następnie wyodrębnili komórki, z których powstają kości i umieścili je na specjalnym „rusztowaniu” wykonanym z fosforanu wapnia. Całość wszyli w brzuch pacjenta, gdzie komórki mogły rosnąć przez kolejne 9 miesięcy. Komórki macierzyste zmieniły się w różne rodzaje tkanki, utworzyły nawet naczynia krwionośne. Całość została następnie umocowana za pomocą śrub w czaszce pacjenta."
Źródło Reuter, za Kopalnia Wiedzy.

piątek, 1 lutego 2008

Czy znasz odpowiedź?

Przeglądając odpowiedzi najgłupszych uczestników teleturniejów wybranych przez agencję Reutera zaczęłam się zastanawiać czy sama znam odpowiedzi. A w sumie pytania są jakimś wyznacznikiem stanu mojej wiedzy. Przytaczam kilka pytań (głupie odpowiedzi na wspomnianej stronie).

1. Co wydarzyło się w Dallas 22 listopada 1963 roku?
2. W którym kraju znajduje się Mount Everest?
3. W którym mieście europejskim powstała pierwsza opera?
4. Jak długo trwała wojna sześciodniowa między Izraelem a Egiptem?
5. Gdzie odbywały się lądowania Aliantów (D-Day)?
6. Jaką walutę mają Indie?

Ja sobie mogę dać zaledwie połowę punktów :-) Ale wiem, że są mądrzejsi ode mnie ;-)

Ku obiektywnej historii?

Dwie informacje na temat pierwszy wspólnych (dwunarodowych) podręczników do historii. Może kiedyś się doczekamy wspólnej historii, może to nas zbliżyć do obiektywności, choć raczej jej nie osiągniemy - to sprzeczne z naszą naturą...

Ukazał się niemiecko-francuski podręcznik do historii. "Pierwszy tom poświęcony jest on w całości płodnemu okresowi powojennych stosunków niemiecko- francuskich i procesowi integracji europejskiej. Dwa kolejne tomy podręcznika poświęcone są głównie trzem wojnom, które przez 70 lat Niemcy i Francja, prowadziły przeciwko sobie. (...) Pierwsze niemiecko-francuskie komisje podręcznikowe pracowały już w okresie międzywojennym. Po wojnie podjęto prace na nowo i usuwano z podręczników obu krajów to, co utrudniało porozumienie. Prace nad wspólnym podręcznikiem dwujęzycznym, o identycznej treści i tej samej szacie graficznej rozpoczęto niedawno. Z taką inicjatywą z okazji 40tej rocznicy podpisania Traktatu Elizejskiego wystąpił w 2003 roku niemiecko-francuski parlament młodzieży." - więcej na dw-world.de.

"Uczniowie szkół średnich w Saksonii i na Dolnym Śląsku od dziś mogą uczyć się najnowszej historii ze wspólnego podręcznika.
Dwujęzyczne opracowanie pt. "Geschichte verstehen-Zukunft gestalten - Zrozumieć historię - kształtować przyszłość" w wersji polskiej ukazało się w grudniu 2007 roku, natomiast wersja niemiecka dzisiaj.
Inicjatywa opracowania materiałów pomocniczych do historii w formie podręcznika powstała przed dwoma laty w Saksonii. Z kas unijnych przeznaczono na projekt 60 tysięcy euro. Jego inicjatorką jest Polka - Kinga Hartmann, pracownik oddziału Saksońskiej Agencji Oświatowej w Budziszynie. (...) Podręcznikiem interesują się również władze oświatowe Brandenburgii oraz Meklemburgii i Pomorza Przedniego.
W najbliższym czasie ukaże się również dwujęzyczny zeszyt ze wskazówkami metodycznymi dla nauczycieli oraz poprowadzone będą dla nich warsztaty szkoleniowe.
W planach jest też napisanie podręcznika obejmującego całą historię polsko-niemieckiego sąsiedztwa. Podręcznik z Saksonii to pierwszy krok w tym kierunku." - więcej na dw-world.de.